To, że przeklinanie wcale nie jest wynalazkiem
współczesnych, wszystkim chyba wiadomo. Skąd się jednak wzięło i jakie miało
zadanie, już nie dla każdego jest takie jasne. Bo oczywiście jak wszystko,
przekleństwa także miały swój cel. W przeszłości mocno wierzono, że słowem –
podobnie jak orężem – można było przeciwnika niszczyć, a im wymyślniejsze
przekleństwo, tym większa jego moc sprawcza.
Nie żałowano więc sobie epitetów,
które dzisiaj być może brzmią śmiesznie ale wtedy były wręcz groźne. Niektóre z
nich, przez wieki, zmieniły swe znaczenie i współcześnie mają zupełnie
przeciwny, czasem zaskakujący, wydźwięk. Za przykład niech posłuży słowo
„kobieta”. Dawniej było ono niezwykle obraźliwe i każdy zwracający do
przedstawicielki płci pięknej per „kobieto”, narażał się na poważne
niebezpieczeństwo z jej strony, ponieważ słowo „kobieta” oznaczało „kobyła”!
Przeciwieństwem co do zmiany znaczenia jest natomiast słowo „dziwka”. Jeszcze w
XVI wieku określano nim młodą dziewczynę lub córkę. Spróbujcie dzisiaj tak
nazwać młodą pannę! Skoro jesteśmy przy kobietach, nie sposób pominąć znanego i
powszechnie dziś używanego słowa ”k…a”. Przypuszcza się, że etymologicznie
pochodzi z greki i w językach słowiańskich przekształciło się w określenie…
dojrzałej kobiety. Tak, tak! Dopiero później zaczęto określać nim kobiety
lekkich obyczajów. W stosunku do nich używano z resztą także szeregu innych
wyrazów, mianowicie: „wyleganica”, „nęta”, „przechodka”, „klępa” czy „Larwa”.
Kobietom można było także dopiec określeniami „szwajcarska krowa”, „ożarlicha”,
a także „przewalona kaczyca”. Mężczyźni mieli inne, ale równie obraźliwe
określenia i nazwanie któregoś „świniarzem”, „szalbierzem”, „tłukiem”,
„machlerzem” lub „szelmą”, „hundsfotem”, „kurewnikiem”, „psiarzem”, było pewnym
przyczynkiem do zażartej bitki. Jak już wspominałem, dawniej mocno wierzono, że
przeklęcie kogoś pozbawia nie tylko dobrego samopoczucia, lecz także sił
witalnych. Wyzywano się więc od:
„Mahometa”, „psa bisurmańskiego”, „pohańca sprośnego” czy „heretyka”, a
także „niemoty dzikiej”, „padalca”, czy „borsuka”. Powiedzmy dzisiaj komuś „ty
heretyku”, to pewno popatrzy na nas jak na kogoś z brakiem piątej klepki, a
później (jak będzie silniejszy) i tak nas obije – tak dla zasady, bo obrazić
się na to określenie pewno nie będzie w stanie. Jako przekleństw, w
staropolskim języku używano także określeń typu: „idź do diabła”, życzono
rychłej śmierci czy pochłonięcia przez piekielne ognie, krzyczano „bogdaj cię
zabito”, „bogdaj mu zaległ na usta wrzód”, „bogdaj nogę przy samej przyłaziła
dupie”. Prawda, że brzmi to teraz trochę śmiesznie? Szczególnie gdy słowa
zmieniają swe znaczenie i dzisiejsza
„dupa” dawniej oznaczała po prostu dziurę, „srom” był najzwyklejszym
wstydem, a biblijne określenie, iż „zwierzęta ruchały się w raju”, znaczyło
tylko tyle, że poruszały się (ruszały się) po rajskich ogrodach. Przy
dzisiejszych przekleństwach to prawie słowna pieszczota. Chociaż uczciwie
trzeba przyznać, iż współcześnie także zdarzają się bardzo finezyjne
przekleństwa. Co powiecie o „bodaj byś rozumu Macierewicza dostał” czy „oby ci się
na wszystkich czterech gipsach podpisywali”? Niestety, rzadko takie perełki się
słyszy. Częściej zamiast normalnej mowy słyszy się k…y, h..e, s……..y. Zamiast,
a takie piękne językowe tradycje mamy w tej dziedzinie!
Na młode dziewczęta mówiło się "dziwki"? A myślałam, że "dziewki".
OdpowiedzUsuńŹle myślałaś - "dziewki" to późniejsze określenie i wcale nie obraźliwe ani brzydkie. Określenie "dziwki" najpierw miało pozytywny wydźwięk, teraz przeciwnie. W poście wyraźnie napisane jest, że niektóre wyrazy, określenia czy epitety, z czasem zmieniały swoje znaczenie.
OdpowiedzUsuńW jednym z filmów spotkałem się też z określeniem wypowiadanym przez bohatera w stosunku do młodej dziewczyny: "dziwczak". Nie miało to kontekstu obraźliwego.
OdpowiedzUsuń