Piękna, ciepła, słoneczna pogoda skłoniła mnie do odbycia wyprawy na czchowską basztę. Widzę ją wprawdzie codziennie ale - wstyd się przyznać - na samym wzgórzu zamkowym daaawno już nie byłem. Postanowiłem więc przejść się śladem naszych dawnych, dziecięcych zabaw, bo Grodzisko było naszym dzikim zachodem, miejscem średniowiecznych walk, partyzanckich zasadzek, indiańską osadą i bóg wie czym jeszcze. Na początek stare boisko. Niestety, zarośnięte chaszczami - widać już dawno nikt na nim piłki nie kopał, co my czyniliśmy często i bardzo zawzięcie. Ścieżka pod "krzyżyk" i plac przed nim samym, także zajęte przez krzaki. A dawniej było to prawie obowiązkowe miejsce pierwszych randkowych spacerów! Na szczęście dróżka na basztę jeszcze nie zarosła i pokryta opadłymi, żółto-brązowym liśćmi, wygląda cudownie.Wreszcie i sama wieża. Przed nią czyściutko, solidne drewniane ławy dla zmęczonych i... niespodzianka. Obiekt, mimo że to już koniec października, otwarty dla zwiedzających! Pani z MOKSiR-u zaprasza na zamkowe mury, informując, że zwiedzających jest jeszcze całkiem sporo. Faktycznie, ciągle przybywają nowi spacerowicze, zawzięcie fotografując siebie i jesienne pejzaże. Widoki z baszty (jak zwykle!) fascynujące. Słysząc mimowolnie jak zachwycają się nimi całkiem obcy ludzie, myślę: mamy szczęście - my czchowiacy - że mamy to na co dzień, choć czasem tego nie zauważamy i nie doceniamy. Schodząc ze wzgórza fotografuję jeszcze powojenny bunkier, który w dzieciństwie nie raz był nam twierdzą i marzę o lepszym/pełniejszym zagospodarowaniu Grodziska. Może w kawiarenkę albo drewniane wiaty z ławami? Może w więcej, stylizowanych na średniowiecze, małych budowli lub figur i postaci? Jedno jest pewne: warto wybrać się na taki spacer!
niedziela, 27 października 2013
sobota, 26 października 2013
Święto zmarłych już blisko
Kto w ten weekend choćby tylko przechodził w pobliżu cmentarzy, musiał zauważyć wzmożony na nich (i wokół nich) ruch. Ludzie porządkują groby, odświeżają nagrobki, przystrajają je kwiatami. To naturalne, wszak Wszystkich Świętych już za pięć dni. Nie czekając jednak na święto, naprawdę warto podziwiać wyjątkową urokliwość małych, położonych na zboczach cmentarzy, takich jak np. nasz przy kościółku św. Anny - czyż nie są piękne?
czwartek, 24 października 2013
Ustawa śmieciowa w praktyce
Jak wszyscy już się chyba zorientowali, obowiązujące nowe przepisy w sprawie śmieci, nakazują gromadzenie odpadów bytowych w pojemnikach, które raz w miesiącu opróżniane są przez odpowiednie służby. Mało tego, wszyscy musieli wypełnić stosowne deklaracje w sprawie śmieci ze swoich domowych gospodarstw. Wydawałoby się, że problem wyrzucania na dziko różnego rodzaju odpadków, rozwiąże się niejako samoistnie. Bo po co śmieci wywozić do lasu lub w krzaki skoro firma sprzątająca je zabierze - przecież z góry zapłaciliśmy lub zapłacimy za ich odbiór. Niestety, tak mogłoby się tylko wydawać. Dziś rano, w Jurkowie nad brzegiem Dunajca, można było oglądać widok jak na poniższych zdjęciach. Ktoś zrobił sobie przy domu elegancki chodnik lub wyłożył kostką podwórko, a jej ścinki i resztki zaprawy wyrzucił po prostu nad Dunajcem. Toż to klasyczny przykład podwójnej moralności! U mnie ma być elegancko i czysto, tam gdzie kończy się już moja posiadłość - mogę nawet, za przeproszeniem, nas..ć! Takie najwyraźniej jest myślenie (przynajmniej niektórych) ludzi. Wstyd!!!
środa, 23 października 2013
Z lodówki prosto do kosza na śmieci - czyli jak marnujemy jedzenie
Każdy z nas wyrzuca jedzenie! Dzisiaj np. wrzucając
do śmietnika butelkę po napoju, zobaczyłem w pojemniku pełny kosz chleba! Jak
bardzo by nam się to nie spodobało i było sprzeczne z naszymi ideałami,
zasadami, religią, ekonomią - w dzisiejszym świecie bardzo trudno uniknąć
marnowania żywności. A liczby powalają na kolana! Na całym świecie wyrzuca się
grubo ponad miliard ton jedzenia rocznie. Miliard ton marnowanej żywności w
zestawieniu z prawie miliardem osób na świecie, które żyją w ubóstwie i
głodują, jest przerażające.
poniedziałek, 21 października 2013
Niebezpiecznie na drogach
Jesień to wczesny zmierzch i mało widoczni piesi, mokre nawierzchnie jezdni, liście na drogach, a nawet miejscowe oblodzenia. Wszystkie te niebezpieczeństwa możemy napotkać w czasie podróżowania samochodem właśnie jesienią. Okazuje się, że to nie wszystko. Jadący w góry Edward M. napotkał na jeszcze jedną niespodziewaną przeszkodę - wracające z wypasu owce.Wyłaniający się nagle zza zakrętu redyk także może być niebezpieczny, ponieważ zmusza nas do gwałtownego hamowania. Podróżując autem miejmy na uwadze także i to.
sobota, 19 października 2013
RMF MAXXX Rally
Miłośnicy rajdów terenowych mieli w ten weekend nie lada
gratkę. W Borzęcinie, po bezdrożach i leśnych duktach, pomykały bowiem terenowe
samochody, motocykle i quady. Ryczące na maksymalnych obrotach silniki,
tryskający spod kół żwir czy hopki pojazdów na muldach trasy rajdu, naprawdę
potrafiły przyspieszyć bicie serca tym, którzy zdecydowali się pojechać na
przeciwległy kraniec naszego powiatu aby poobserwować te pasjonujące zmagania.
Z resztą popatrzcie sami (poniżej zdjęcia) jak to wyglądało. Dodamy tylko, że
podsumowanie wyników rajdu i wręczenie nagród zwycięzcom odbyło się w
niedzielę, także w Borzęcinie.
czwartek, 17 października 2013
Ptasi sejmik
środa, 16 października 2013
Rozwiązanie zagadki
Autorem niżej przedstawionego dowcipu jest Julian Tuwim, a odnosi się do Walerego Sławka (na zdjęciu obok), trzykrotnego przedwojennego premiera. Prawda, jak zaskakująca jest jego (dowcipu) aktualność? My Polacy nie mamy chyba szczęścia do rządów, premierów i w ogóle polityków. Właściwie to żart ten moglibyśmy odnieść do każdego z premierów, którzy po okresie transformacji kierowali Radą Ministrów w wolnej (?) już Polsce. Bardzo trafnie oddaje też sytuację zwykłych ludzi. Ale to już temat na odrębne i szersze dywagacje.
wtorek, 15 października 2013
Zagadka
Jak myślicie, premiera którego naszego rządu dotyczy poniższy kawał?
Jedzie premier drogą i widzi biedaka wyjadającego trawę z rowu. - Człowieku, takiś głodny? Wsiadaj, podwiozę cię tam, gdzie trawa bardziej soczysta!
Prawidłową odpowiedź podam jutro. Dobrze się zastanówcie nad odpowiedzią!
Jedzie premier drogą i widzi biedaka wyjadającego trawę z rowu. - Człowieku, takiś głodny? Wsiadaj, podwiozę cię tam, gdzie trawa bardziej soczysta!
Prawidłową odpowiedź podam jutro. Dobrze się zastanówcie nad odpowiedzią!
niedziela, 13 października 2013
Jesienne lato
Piękny był ten weekend. Mimo, że to jesień już przecież, słońce mocno grzało (w słońcu termometr wskazywał +37!), a wszyscy cieszyli się nim jak dzieci, które to gromadnie obległy niedawno oddany do użytku plac zabaw. Niektórzy nawet przesadzili troszkę z tą uciechą. Nasi strażacy, wczesnym popołudniem, wysłani zostali do pożaru, który - na szczęście - okazał się być mocno dymiącym grillem. Jednak już o 14-tej znienacka zachmurzyło się i... zrobiła się burza. Taka prawdziwa, z błyskawicami i grzmotami. Trochę nietypowo o tej porze roku ale swój urok też miała, zwłaszcza gdy po niej znowu zaświeciło słońce. Jesienią Czchów też jest piękny! Z resztą zobaczcie sami.
środa, 9 października 2013
Pechowe (?) rondo
Rondo w Jurkowie najwyraźniej nie ma szczęścia. Ani do ludzi, którzy je projektowali, ani do swoich wykonawców, ani instytucji odpowiedzialnej za jego utrzymanie. Dzisiaj nie mieli też szczęścia ci, którym wypadło je przejechać. Na rondzie trwał bowiem remont części nawierzchni i przejazd przez nie był bardzo utrudniony. Jako, że znajduje się ono w ciągu drogi krajowej K-75, momentalnie zaczęły tworzyć się potężne korki, a kierowcy odsądzali od czci i wiary drogowców, którzy remont wykonywali. Mieli zupełną rację! Takie remonty można i powinno wykonywać się nocą, kiedy ruch jest dużo mniejszy. Temperatury pozwalają jeszcze na nocną robotę, a i oświetlenie ronda jest wystarczające. Z resztą, w razie potrzeby, można je doświetlić. Uprzedzam od razu wyjaśnienia, że to sprawa wykonawcy i inwestor nie może nakazać mu nocnej roboty. Nie tak dawno w Skawinie dało się remontować ulice w nocy - zaoszczędzono czas, nerwy i sporo benzyny. Co do jurkowskiego ronda, to już na etapie projektowania zapomniano (?), że pod nim znajdują się przepusty, które najnormalniej w świecie załamują się i deformują nawierzchnię. Oznakowanie jest fatalne - tablice informacyjne (zwłaszcza z kierunku N. Sącza) zasłaniają widok i kierowcom i pieszym. Pisał już o tym nasz Czas Czchowa, interweniowano poprzez Radę Miejską i co? I nic! Najciekawsze jest to, że GDDKiA przyznała Radzie rację w sprawie złego usytuowania tablic informacyjnych, obiecała zmienić ich ustawienie i... kompletnie nic nie zrobiono. Państwo w państwie? Najwyraźniej tak, tylko dlaczego nie interweniują policjanci z Wydziału Ruchu Drogowego czy inspektorzy Inspekcji Transportu Drogowego? Oślepli? Przecież jedni i drudzy jeżdżą tamtędy. Trzeba jakiejś tragedii aby poprawić to co złe?
poniedziałek, 7 października 2013
Trudne poniedziałki?
Zaznaczam od razu, że wcale nie chodzi mi o zespół złego samopoczucia, zwany popularnie kacem. Przeczytałem po prostu, że jakaś angielska agencja sondażowa przeprowadziła stosowne badania i wyszło jej czarno na białym, że poniedziałki są najgorszymi dniami dla... kobiet! W ten pierwszy dzień tygodnia czują się podobno mniej atrakcyjnie, są zestresowane i rozdrażnione, a wszystko to mają wypisane na twarzach. I co z tego? Ano to, że właśnie w poniedziałki - skoro panie już w to uwierzą - najłatwiej przekonać żeńską część globalnego społeczeństwa do zakupu wszelkiej maści kosmetyków niwelujących te niezbyt twarzowe humory. No i biznes się kręci. My (bez żadnych badań) wiemy, że wyglądacie panie w każdy dzień tygodnia jednakowo atrakcyjnie (no chyba, że się złościcie). Miejcie więc to na uwadze i w butelkę nabijać się nie pozwólcie.
niedziela, 6 października 2013
„Wałęsa. Człowiek z nadziei”
Z ogromną ciekawością ale też i obawą czekałem na ten film.
Z ciekawością, ponieważ pamiętając tamte przełomowe lata, chciałem niejako
skonfrontować moje doznania z punktem widzenia autorów filmu. Obawą, bo
podświadomie lękałem się, że ta produkcja będzie kolejnym „pomnikiem”
gloryfikującym postać Lecha Wałęsy. No i czymś takim – moim zdaniem – jest.
Wielki Wajda (reżyser) stworzył dzieło, które nie pokazuje całej prawdy o
przywódcy Solidarności, usprawiedliwia bądź bagatelizuje niektóre fakty (okres
współpracy z SB), a pewne historyczne już zdarzenia pomija lub wręcz
przedstawia fałszywie. Przecież obecnie wiemy już jak było np. z Henryką
Krzywonos albo słynnym skokiem przez stoczniowy mur. Dobrze znamy też działania
Anny Walentynowicz, jakie w tamtych czasach prowadziła, a w filmie jest to
właściwie tylko epizod. Sam Wałęsa przedstawiony jest trafnie. Bufonowaty
krzykacz, zupełnie nie zdający sobie sprawy z ważności zdarzeń, w jakich,
właściwie dzięki przypadkowi, uczestniczy, który z dnia na dzień staje się
przywódcą, wręcz wodzem. Jaka natomiast jest prawdziwa Danuta Wałęsowa i czy w
filmie trafnie przedstawiono jej postać, nie wiem. Wiem natomiast, że po
premierze filmu wypowiedziała znamienne słowa:
Agnieszka Grochowska, mimo
świetnej kreacji aktorskiej, jest daleka od mojego prawdziwego wizerunku. Jednym
słowem, „Wałęsa. Człowiek z nadziei” to laurka, a może i pomnik dla Wałęsy.
Boję się tylko, że młodym, nie znającym tamtych czasów ludziom, znowu robi się
„wodę z mózgu”, przedstawiając zafałszowany obraz naszej polskiej historii.
Ktoś może powiedzieć, że to przecież nie jest film historyczny, że to tylko
próba nakreślenia psychologicznego portretu solidarnościowego przywódcy. Tak,
ale cały film bez historycznego tła, nie miałby żadnego sensu, tak samo jak
postać samego Wałęsy. A historia to autentyczne (chociaż czasem niewygodne)
prawdy i wydarzenia. I takimi jakie naprawdę były, powinien je Wajda pokazać. Na
film jednak warto pójść. Choćby właśnie dla skonfrontowania prawdy tamtych
czasów z prawdą ekranu czy świetnej gry aktorskiej Roberta Więckiewicza
(Wałęsa) czy Agnieszki Grochowskiej (Wałęsowa). Bardzo dobrze obsadzone też
zostały role drugoplanowe. Sądzę jednak, że Oscara film nie dostanie. To już
nie te czasy gdy z powodów politycznych honorowało się twórców zza żelaznej
kurtyny. Nie te czasy, nie ten Wajda, a i kurtyny już brak.
sobota, 5 października 2013
Jesienne przymrozki
Nadeszły niespodziewanie i miejmy nadzieję, że jeszcze odejdą, robiąc miejsce dla, charakterystycznego dla złotej polskiej jesieni, babiego lata. Jak na razie poranki są zimne i mgliste. Trzeba jednak przyznać - malownicze. Trudno wprawdzie podziwiać widoki, czy zachwycać się oszronionymi detalami przyrody gdy w nos i uszy szczypie ziąb, a bez ciepłej czapki i zimowego okrycia nie da się rankiem funkcjonować. Popatrzcie jednak na to co udało się, pewnym bladym świtem, zarejestrować aparatem fotograficznym.
piątek, 4 października 2013
Rzetelna firma
Postanowiliśmy przedstawiać firmy, których działania odznaczają się solidnością usług, uprzejmością obsługi itp., czyli pozytywnymi cechami. Jako pierwszą przedstawiamy AUTO MYJNIĘ, działającą w Czchowie przy ulicy Nad Potokiem. Dokładność wykonania, niewygórowana cena, uprzejmość i terminowość, to rzeczy normalne dla tego zakładu. Nic dziwnego więc, że na mycie auta lepiej z wyprzedzeniem umówić się z właścicielem, bo kolejki do w/w myjni robią się coraz większe. O jakości ich usług nie zaświadczy autentyczna historia: któregoś deszczowego dnia byłem na spotkaniu z pewną słowacką rodziną. Nasze samochody stały obok siebie i mojego krople deszczu się "nie łapały", czego nie można było powiedzieć o aucie słowackim. Zapytany jaki środek stosuję, odpowiedziałem, że żaden - byłem po prostu wcześniej w auto myjni. Słowak skwitował to krótko: szkoda, że u nas nie ma takich. A u nas w Czchowie jest!
czwartek, 3 października 2013
Nowy chodnik do cmentarza
Nareszcie doczekaliśmy się możliwości dotarcia - w razie słoty - suchą nogą na dolny (przy kościółku św. Anny) cmentarz. Dotychczasowe dojście było nierówne, błotniste i w czasie deszczu pełne kałuży. Dużą część winy za taki jego stan ponosiły firmy montujące nagrobki, które ciężkimi samochodami wjeżdżały na nie przystosowane do takiego obciążenia płytki chodnikowe. Miejmy nadzieję, że podbudowa obecnej kostki zrobiona została solidnie, bo pojazdy z nagrobkami na pewno nieraz jeszcze na nią wjadą. Ważne jest to, że zrobiło się estetycznie, a po ostatecznym zakończeniu prac, czyli wykonaniu rozpoczętego już ogrodzenia, będzie chyba nawet ładnie. To ważne, bo ten mały, zabytkowy kościółek i niewielki przy nim cmentarz, jest jednym z pierwszych widoków jakie wszystkim przyjezdnym rzucają się w oczy.
wtorek, 1 października 2013
Kolejna korespondencja z Belgii
No, można i tak...
Jeżeli zależy nam na zdrowiu, przyrodzie,
na bliskim i dalszym otoczeniu, to zwróćmy uwagę na nasz sposób przemieszczania
się. Na poranne zakupy można np. użyć roweru z dodatkowym osprzętem. Nie od
razu musimy wsiadać w samochód i jechać nim po jeden chleb i masło, zatruwając po
drodze środowisko. Tak po ulicach Brukseli poruszają się ludzie, którym zależy
na świeżym powietrzu i zdrowiu, a jednocześnie chcą zażyć odrobiny sportu.
"szybki"
Jak poniżej widać, nie tylko nasi mają zmysł do majsterkowania. No chyba, że właścicielem roweru z przyczepką jest jakiś nasz rodak. Najprawdopodobniej jednak, sprzęt taki, niedrogo (jak na belgijskie warunki) można tam po prostu kupić.
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)