Jest w Czchowie (łącząca
Czchów z Tymową) ulica Zapotocze, przechodząca później w ulicę Zeliny. Jak
przystało na drogę gminną, dość wąska to arteria, kręta i ze śladowymi wręcz
poboczami. Zupełnie nie przeszkadza to jednak kierowcom jedno, dwu i
wielośladowych pojazdów traktować jej czasem jak tor wyścigowy w Le Mans.
Jadąc
ulicą Zapotocze/Zeliny nigdy nie mamy pewności czy zza zakrętu nie wyskoczy nagle
jakiś prawie Kubica, jadący bardzo szybko, najczęściej środkiem jezdni i
ścinający liczne tam wiraże. Efekt? Wypadki drogowe. Ostatni wydarzył się tam
wczoraj, ale było ich tam już całkiem sporo. W sobotnim wypadku na szczęście
nikt poważnie nie ucierpiał, chociaż kilka osób – w tym dzieci – odwieziono na
gruntowne przebadanie do szpitala. Straty materialne były jednak już znaczne
(można to zobaczyć w galerii OSP Czchów). Jaki byłby skutek tego wypadku gdyby
jeden z pojazdów był np. motocyklem lub zwyczajnie małym samochodzikiem, strach
sobie nawet wyobrazić. Czy naprawdę tak trudno kierującym pomyśleć, że w każdej
chwili, z naprzeciwka, może pojawić się inny użytkownik drogi? Że z boku może
nagle coś wyjść, wybiec czy wyjechać? Pal licho jak taki „rajdowiec” sam wjedzie
do rowu czy w drzewo. Najczęściej jednak w takich przypadkach cierpią zupełnie
niewinni, jadący prawidłowo ludzie. Nie oceniam kto wczoraj zawinił, to ustali
policja. Proszę jednak wszystkich: odnajdźcie w zakamarkach swych mózgów (i
uruchomcie!) wyobraźnię, bo nie wszędzie może być drogówka – chociaż często byłaby potrzebna - przywołująca niesfornych kierowców do porządku. A poza tym, ja także
czasem tamtędy jeżdżę.
Jest taka ulica w Jurkowie, gdzie istnieje ograniczenie prędkości do 30km/h. Prędkości tej przestrzegają piesi i rowerzyści. 99% tzw kierowców zdaje się nie zauważać znaku ograniczenia. Strasznie boli mnie to że cześć z nich to także mieszkańcy. Lecz głównym problemem są kierowcy ciężarówek którzy bezmyślnie przyciskają gaz w podłogę w swoich tak bardzo przeladowanych pojazdach. Życzę im żeby nie musieli wyciągać z pod kół roweru lub co gorsza człowieka. Ja wyciągałem, bo mijając się z ciężarówką nie przewidziałem, że dziecko może nie usłyszeć mojego samochodu przy huku ciężarówki. Nikt nie ucierpiał, ale wydaje mię się że i ja i dzieciak zachowujemy się troszkę inaczej na drodze.
OdpowiedzUsuńCo do kierowcy merca czy to jego czy nie jego wina, on też się czegoś nauczył. To są tylko pieniądze, nadal ma dwie ręce i nogi. Może teraz tez otwarty umysł.
Jak zawsze chaotycznie, pozdrawiam!
Jak widać, brak wyobraźni to zaraźliwa sprawa.
OdpowiedzUsuń