Jak wszystkim zaglądającym do „Notesu” już wiadomo, dawno już zabiegałem o zorganizowanie – na początek tylko dla młodzieży ze szkół
ponadgimnazjalnych – konkursu na felieton, no i udało się. Konkurs ogłoszono i
przeprowadzono, a jego wynikiem było zgłoszenie piętnastu, bardzo różnych
tematycznie, prac. Dla informacji tylko dodam, że wybrano formę felietonu ze
względu na, ogólnie mówiąc, jej znaczeniową pojemność. Założono jednocześnie możliwość odstępstw od czystej jego formy, bo za priorytet Konkursu uznano zaszczepienie w młodych chęć wyrażania swoich poglądów w formie literackiej. Muszę jednak przyznać się bez bicia,
że w finale - podświadomie - oczekiwałem czegoś innego.
Dlatego chyba gdy dostałem prace do
ręki (dostąpiłem zaszczytu bycia członkiem konkursowej komisji) i je przeczytałem,
w pierwszej chwili doznałem uczucia lekkiego rozczarowania. Zaraz
jednak pojawiła się refleksja: a czegoż
to staruszku się spodziewałeś – że inni będą myśleć tak samo jak ty? Przecież w
tym wypadku liczy się indywidualne podejście i osobiste spojrzenie na poruszany
temat. Uważnie przeczytałem
wszystkie prace, potem jeszcze raz i dopiero wówczas mogłem stwierdzić, że nie jest tak źle i mam
już na ich temat swoje, chyba w miarę obiektywne, zdanie. Wprawdzie pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to
dość monotematyczne podejście do wybranego tematu. W felietonach można je przecież
mieszać, byle zmierzały do jednej spójnej konkluzji. Kolejna rzecz to bardzo
poważne/sztywne potraktowanie tematu – za mało w (nie wszystkich) tekstach osobistych
emocji, ocen i indywidualnego podejścia. Widać też trochę w opracowaniach tzw. brak życiowego
doświadczenia i skłonność do traktowania tematu jak zadanego w szkole pisemnego
wypracowania. I na tym koniec już krytyki. Bo skąd miało się wziąć u bardzo młodych
jeszcze ludzi życiowe doświadczenie czy znajomość zasad tworzenia felietonów.
Pomyślałem, że na to – jeśli tylko młodzi autorzy nie zrażą się do pisania –
przyjdzie jeszcze czas. Ja także jestem amatorem i mam świadomość, że daleko mi
do rasowego felietonisty, ale pewne doświadczenie w pisaniu dało mi – między innymi
– prowadzenie „Notesowych zapisków”. Po prostu ilość wejść na kolejny zamieszczany
w nich tekst doskonale i natychmiast wskazuje czy jest on dobry, kiepski czy
całkiem do niczego. Ale wróćmy do Konkursu. Dobór tematów wskazywał na młodzieńczy
wiek autorów konkursowych felietonów i to jest akurat – moim zdaniem – ich zaletą.
Każdy przecież żyje tym co w danym momencie go interesuje, bulwersuje lub
najzwyczajniej wkurza. Jeśli w czytelny dla innych sposób to wyraża, to pozostaje
temu tylko przyklasnąć. Tak na marginesie, jak mylące są teksty w ich
odbieraniu, niech świadczy następujący przykład. Jeden z konkursowych
felietonów był o muzyce – tej poważnej i tej rozrywkowej, komercyjnej. Po jego
przeczytaniu stwierdziłem, że ktoś (do samego końca nie znaliśmy w Komisji nazwisk
autorów) najwyraźniej „opracował” go za pomocą Internetu lub branżowej,
muzycznej gazety. Gdy dopiero na zakończenie posiedzenia przypisano nazwiska do
konkretnych tytułów, dowiedzieliśmy się, że napisał to młody człowiek,
autentycznie fascynujący się muzyką. No i dobrze. Szkoda tylko że nie
potraktował tematu bardziej lekko, a może nawet humorystycznie. Mimo, iż pisał
także o muzyce poważnej. Koniec mojego wymądrzania się. Szczerze gratuluję
wszystkim, którzy się odważyli wziąć udział w Konkursie, brawo biję zdobywczyni
„Złotego pióra” i prawdziwe uznanie wyrażam dla wyróżnionych. Tak trzymajcie.
Bo gdy nawet dalsze pisanie nie będzie Wam w życiu przeznaczone, to udział w
rywalizacji o literackie trofeum, na zawsze pozostanie Waszą życiową przygodą i
kolejnym doświadczeniem.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz