Już po raz 5 wyruszyła z Tarnowa na Kozieniec Ekstremalna
Droga Krzyżowa. W tym roku została dodana trasa licząca 65 km z Tarnowa przez
Tuchów na Kozieniec. Ja wraz z moimi współtowarzyszami wybraliśmy trasę
prowadzącą z Tarnowa przez Szczepanowice do Zakliczyna i dalej na Kozieniec (46
km).
Sama podróż do Tarnowa nie nastrajała do podjęcia tego wyzwania, gdyż
padał deszcz i było zimno, ale właśnie to jest wpisane w ekstremalność tego
wydarzenia. Tradycyjnie zanim wyruszyliśmy na trasę rozpoczęliśmy to wydarzenie
Mszą Świętą sprawowaną w kościele księży Misjonarzy. W tym roku mszy
przewodniczył ks. bp Stanisław Salaterski, który ku zaskoczeniu wszystkich
również wyruszył na ekstremalny szlak. W homilii zwrócił uwagę żeby nie
zapominać o tym co w naszym życiu najważniejsze, o krzyżu Chrystusa, który w
obecnych czasach próbuje się ukazać w różnych „pięknych instalacjach
artystycznych” rzucając kamieniami w Chrystusa, zamiast okazywać mu miłość.
Podkreślił też, że nie wolno nam zapominać o tych z którymi łączy nas przyjaźń
czy inne relacje. To dla mnie akurat było bardzo ważne. W trasę wyruszyliśmy
punktualnie o 21:00. Ta droga była naprawdę ekstremalna gdyż od samego początku
padał deszcz, raz mocniej raz słabiej, ale mimo tego nie dawaliśmy się pokonać,
tylko maszerowaliśmy w milczeniu dalej przed siebie. Dość szybko na stopach
pojawiły się pęcherze, które z każdym kilometrem stawały się coraz bardziej
uciążliwe i bolesne.Uważam że, mieliśmy dobre tempo bo już po 6 godzinach
dotarliśmy do Zakliczyna – 30 km za nami !!! Ale to nie był nasz cel, do
Kozieńca zostało tylko, albo aż 16 km. Zaczęło brakować sił, pojawiały się w
naszej grupie pierwsze kryzysy. Ja osobiście przeszedłem taki kryzys przy
kościele w Filipowicach – miałem już serdecznie dosyć, tego zmęczenia, tego
zmagania się z moimi słabościami. Najgorsze było to, że pojawiała się myśl – co
ja tutaj robię ? Po co to robię? Dla kogo? To demotywowało do dalszej wędrówki
ale że, była to „Droga Przełomu” uświadomiłem wtedy sobie że, ja to robię z
ważnych dla mnie powodów. Dość ciekawie się złożyło że do Drużkowa dotarliśmy
na 6:00, akurat wtedy gdy z czchowskiej dzwonnicy dało się słyszeć bicie
dzwonów. Pomyślałem sobie że, tak nas Czchów wita za wytrwałość – może to zbyt
zuchwałe, ale w czasie zmęczenia, naprawdę można to było tak odczytać. Od
Drużkowa moja grupa licząca niecałe 10 osób, rozsypała się dosłownie, gdyż
każdy już swoim tempem podążał dalej ku obranemu celowi. Mordercze okazało się
wyjście na Pęcherską Górę. Każdy krok wymagał od organizmu ogromnego wysiłku.
Dotarliśmy na Trawniki i ostatnia prosta do kościółka na Kozieńcu. Ogromna
radość wypełniła serce że, cel został osiągnięty, od razu zapomniano o ogromnym
zmęczeniu i bólu. Spojrzenie Jezusa z obrazu czczonego na Kozieńcu wynagrodził
ogromny trud i poświęcenie. Hasło
tegorocznej edycji, to „Droga Przełomu” i z całą odpowiedzialnością stwierdzam
że, naprawdę był to rzeczywiście przełom w moim życiu,
wiem że coś się we mnie zmieniło. Cieszy fakt że, tak dużo osób było zainteresowanych tym wydarzeniem i też dużo wzięło udział. Ja już teraz mogę stwierdzić że mimo ogromnego bólu i zmęczenia, na pewno udam się na kolejną Ekstremalną Drogę Krzyżową za rok (o ile sam nie zorganizuję własnej trasy, ale to dalsza przyszłość). Powtarzając motto „NIE WARTO ŻYĆ NORMALNIE, WARTO ŻYĆ EKSTREMALNIE” chciałbym już dziś, zaprosić Państwa na następną edycje Ekstremalnej Drogi Krzyżowej, za rok w piątek przed niedzielą palmową.
Uczestnik EDK Tarnów
Krzysztof Orłowicz
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz