Za nami upalny (i w końcówce burzowy) tydzień. Dla jednych
słoneczna pogoda to sama radość – trwają przecież wakacje, a i sezon urlopowy
też w pełni. Dla innych, tych pracujących, skwar to utrapienie. Jednak, jak do
tej pory, nigdy i nikomu nie udało się jeszcze na 100 % dogodzić i najpewniej nic w tej
akurat materii się nie zmieni, cieszmy się więc tym co mamy. Prognozy pogodowe
nadal przewidują wysokie temperatury i wraz z nimi – niestety – także burze. Są
one coraz bardziej gwałtowne, uważajmy więc gdy zauważymy na niebie ciemne
chmury – naprawdę zwiastują niebezpieczeństwo.
A skoro o zagrożeniach już mowa,
to nie dalej jak wczoraj, podczas jazdy samochodem, „złapała” mnie (i innych)
jedna z takich właśnie burz. Ulewa, silny wiatr i pioruny, więc niektórzy z
kierujących przerywali jazdę aby nawałnicę przeczekać. Wybierali przy tym
najgorszą z możliwych opcji bo zatrzymywali się pod drzewami, które przecież w
każdej chwili mogły się złamać ( wystarczy jeden konar) i przygnieść takie parkujące
pod nim auto. Rozumiem, że strach, może nawet panika, lecz myśleć trzeba w
każdej – a szczególnie w takiej – sytuacji. Z pewnością nie o lecie i pogodzie
myślą ludzie chorzy. Właśnie z odwiedzin u jednego z takich chorych wracałem
gdy wpadłem w wyżej opisaną nawałnicę. Przykre to doznanie gdy się rozmawia z
człowiekiem zaatakowanym przez złą, podstępną i nie dającą prawie żadnych szans
chorobę. Staje się wówczas przez dylematem: kłamać wbrew wszystkiemu, że będzie
dobrze czy rozwiać ostanie nadzieje chorego? Bo taką nadzieję każdy przecież ma.
Kiedyś jeszcze wrócę do tego tematu, bo o rzeczach dziejących się na styku
pacjent – służba zdrowia, naprawdę trzeba głośno mówić. Są jednym wielkim
skandalem i czasem uwłaczają wręcz naszemu człowieczeństwu! Ale cóż, życie jest
brutalne. Wracamy do milszych spraw. Już w najbliższy weekend Dni Czchowa. Co
się wtedy wydarzy można przeczytać na plakacie obok (po kliknięciu w niego powiększy się). Pewnym jest, że każdy znajdzie
coś dla siebie, a zabawa będzie przednia. Chociaż, jak znam życie,
malkontenci zawsze się znajdą. Dlatego trzymam za organizatorów – oby wszystko
poszło zgodnie z planem i za pogodę – aby nie spłatała nam psikusa jakąś burzą.
Wprawdzie w pierwszy dzień Dni Czchowa nie będę mógł być tu na miejscu, ale
obiecuję, że wszelkie uczestników odczucia wiernie zrelacjonuję. Wkrótce też „Entuzjaści
Uśmiechu” zaproszą na coroczny, tradycyjny już piknik do Domosławic, jakiś czas
po nim emocjonować będziemy się Gminnymi Zawodami Sportowo Pożarniczymi, a
jeszcze później będziemy się bawić na Gminnych Dożynkach – tego roku, po raz
pierwszy od wielu lat, w miejscowości Piaski Drużków. Oj będzie się działo, jak
mawia przyjazna nam babcia.
Program bardzo słaby. Nie ma nic dla ludzi młodych. W Polsce pojawiło się mnóstwo młodych wykonawców. W Czchowie dawno już przestano interesować się młodzieżą. Dni Czchowa zamiast przyciągnąć ludzi chcących słuchać muzyki przyciągają miejscowych amatorów piwa, którzy takie imprezy wykorzystują by się upić. Beznadzieja...
OdpowiedzUsuńPopieram
OdpowiedzUsuńTo w Czchowie jest jeszcze młodzież? Chyba że mówimy o szkołach średnich bo starszych nie widać bardzo, a dla reszty Trubadurzy.
OdpowiedzUsuń