poniedziałek, 25 maja 2015

Mamy nowego prezydenta!



Czy to dobrze czy źle? I tak, i tak. Pewno w tym miejscu niejedna osoba pomyśli sobie o mnie obraźliwie (taką mamy w Polsce polityczną kulturę), ale wystarczy spokojnie i bez emocji pogłówkować, aby uwolnić się od niczym nieuzasadnionego hurraoptymizmu. Dobrze, bo nareszcie obywatelom Rzeczpospolitej udało się wzruszyć skostniałe, ogarnięte marazmem „elity” władzy.
Bronisław Komorowski przegrał bo na Jego kandydaturę rzutowało kilka lat, coraz bardziej nieudolnych i oderwanych od rzeczywistych potrzeb społeczeństwa rządów PO. Pod tym względem, prezydenckie wybory okazały się niespodziewanym i sporym ogniskiem  rozpalonym pod czterema literami będących u władzy polityków. Teraz niejeden z nich gorączkowo pewno rozmyśla jak go (ten ogień) ugasić, a to może nam wszystkim przynieść tylko korzyść. Chociaż czasu na myślenie i działanie mają niewiele, bo tylko do jesieni. Dobrze wreszcie, że Prezydentem RP został człowiek młody, z – miejmy nadzieję – nowym spojrzeniem na rzeczywistość. Trzeba dać mu szansę, jeśli rzeczywiście ma dobrą wizję, na działanie i realizację tego co w swej kampanii głosił. Źle natomiast, że większość wyborców, przyjmując (z obu stron) wyborczą „papkę” bez najmniejszej refleksji, zawierzyła w niemożliwe do spełnienia niektóre obietnice. Gospodarka każdego kraju to system naczyń połączonych i gdy w jednym miejscu coś się „podniesie” (czytaj: poprawi), to w drugim nieuchronnie musi „opaść” czyli pogorszyć. Nie chcę źle prorokować, ale już wkrótce rozczarowanie co do sposobu rozwiązywania wielu naszych problemów może być spore. Przyjmując jednak, że prezydentowi elektowi uda się zmienić sposób myślenia i działania polityków, nie można zapomnieć o zapleczu politycznym, z którego się wywodzi. Normalnym teraz będzie dobranie sobie przez Niego współpracowników z Prawa i Sprawiedliwości. W sytuacji gdy (przynajmniej do jesieni) rządy sprawować będzie Platforma Obywatelska, istnieje realna obawa o wybuch nowej „wojny na górze”, a to niczego dobrego Polsce przynieść nie może. Czy zaczną się swary, „polowanie na czarownice” i odgrywanie się PiS-u za lata bycia w opozycji, zobaczymy. Boję się jednak, że zantagonizowani równie mocno jak społeczeństwo politycy, nie potrafią przedłożyć dobra Kraju nad własne ambicje i interesy. O skali towarzyszącym wyborom emocjom może świadczyć autentyczne zdarzenie z wczorajszego wyborczego wieczoru. Otóż przed północą, wielu głęboko śpiących już ludzi, obudziły bardzo głośne wybuchy. Zanim niektórzy domyślili się, iż to jakiś fan Pana Dudy czci w ten sposób Jego zwycięstwo, wielu złapało się za serce chcąc w ten sposób uspokoić jego kołatanie, a inni, przez podniesione przestrachem ciśnienie nie spali już do rana. Niektórzy z entuzjastów nowej głowy Państwa, już rankiem następnego dnia, zaczepiali domniemanych zwolenników Bronisława Komorowskiego, tryumfalnie wręcz domagając się gratulacji, tłumaczeń i Bóg wie jakich jeszcze kajań. Jeśli ktoś sądzi, że politycy inaczej podchodzą do wyniku ostatnich prezydenckich wyborów, to jest po prostu w błędzie. Na koniec muszę jeszcze opowiedzieć o pewnej, mojej osobistej, związanej z ostatnimi wyborami, sprawie. Otóż przyjmując, że zwycięży Pan Duda, założyłem się z córką ni mniej, ni więcej jak o… samochód. Mój i Jej. Gdy już jako Prezydent, Pan Duda obniży wiek emerytalny do (wcześniej obowiązujących) 65 lat, lub gdy poda się do dymisji - jak publicznie obiecał - gdy mu się to nie uda, córka stanie się właścicielką mojego. W przeciwnym przypadku ja zabieram Jej. Mam wprawdzie w razie czego jeszcze rower, coś mi się jednak wydaje, iż za jakiś czas dam ogłoszenie o sprzedaży dobrze utrzymanego i nie całkiem jeszcze starego auta. Na co mi dwa.

2 komentarze :

  1. No i przegrał bym dwie butelki wódki :-)

    Wydaje mi się że za niedlugo ktoś bedzie potrzebować samochodu i tu nie chodzi o córkę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Pożyjemy, zobaczymy. W polityce nie takie numery już wykręcano! :-)

    OdpowiedzUsuń