Dokładnie taki sam tytuł nadałem notesowemu wpisowi z 1-go
grudnia 2013 roku no i mam teraz (trochę wątpliwej jakości) satysfakcję, że
miałem rację twierdząc, że „Władca Wszechrusi” Putin, nie pozwoli (i nadal nie
pozwala) zagrać sobie na nosie. Kto ciekawy, niech przeczyta tamten wpis i
będzie wiedział o co chodzi. Ja chciałbym zwrócić uwagę na inny aspekt całej
tej ukraińskiej awantury.
Skoro wiele osób, nie zajmujących się na co dzień polityką,
(nieskromnie wtrącając, że wśród nich i ja) potrafiło trafnie zdiagnozować
kierunek w jakim sprawy się potoczą, to co do cholery robili w tym czasie
zawodowi europejscy politycy i za co oni biorą pieniądze?! Twierdzę, że wszyscy
(ci politycy) dobrze wiedzieli co może wyniknąć z ekspansji Unii Europejskiej na
wschód, jednak stawka o jaką gra się toczy jest na tyle wysoka, że skutecznie
zagłuszyła obawy związane z ryzykiem i ceną jaką przyjdzie za te polityczne
aspiracje zapłacić. Tym bardziej, że płatnikami wcale – jak zwykle - nie będą
ci, którzy całe to zamieszanie wywołali, a zwykli, szarzy, niczemu nie winni
ludzie. No i płaczą i płacą. Płaczą, płacąc swym dobytkiem, zdrowiem i życiem obywatele
Wschodniej Ukrainy, których największym marzeniem wcale – jak sądzę - nie jest
przyłączenie się do Rosji bądź utrzymanie więzi z macierzą, a najzwyklejsza
możliwość spokojnego życia. Płaczą rodziny i bliscy walczących, rannych i
zabitych po obu stronach konfliktu. Płacze też ostatnio pół Europy - jeśli nie
świata, po pasażerach „omyłkowo” zestrzelonego cywilnego samolotu. Nieodparcie
nasuwa się w tym miejscu pytanie: no i jak panowie politycy, przerosły was te
wszystkie wydarzenia czy też na zimno wkalkulowaliście w swoje działania aż
taką cenę? Twierdząca odpowiedź na każde z tych pytań bardzo źle o was świadczy
i oznacza jedno, macie krew na swych rękach i jesteście zbrodniarzami, których
wcześniej czy później na pewno ktoś rozliczy i ukarze. Znając realia
współczesnej, globalnie powiązanej polityki, obawiam się, że raczej
później. Ale jak amen w pacierzu – rozliczy! Smutne jedynie jest to, że
aspiracje czy interesy jednych, realizowane są kosztem innych. Od wieków tak
się dzieje i od wieków, jako ludzkość, nie umiemy/nie potrafimy wyciągnąć z
tego konstruktywnych wniosków. Widać mamona (w każdej formie) silniejsza jest
nawet od samozachowawczego instynktu, a to już naprawdę źle wróży przyszłości
ludzkiego gatunku.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz