Kolejna polska komedia filmowa (reż. Michał Rogalski),
której treścią są perypetie czwórki mężczyzn związane z próbą reaktywacji
zespołu muzycznego. Zespół wprawdzie rozpadł się aż dziesięć lat temu, a
jednemu z tworzącego zespół muzyków, „nawet skutecznie udało się opuścić
ziemski padół”, mimo to pozostali czterej próbują Exterminatora (to nazwa ich byłej grupy muzycznej) od nowa
wskrzesić. Trochę dla zaspokojenia swych duchowych potrzeb, trochę z chęci
naprawienia swoich błędów z młodości i trochę dla uczczenia pamięci zmarłego
kolegi. Dzięki własnemu uporowi i zręcznej intrydze pewnej pani burmistrz,
grupa ponownie zaczyna grać.
Niestety, nie tak jak grali i nadal by chcieli
grać. Dlatego walczą z przeciwnościami i … między sobą. Walczą, by w finale
wygrać własną, wymarzoną muzyczną wolność. Tyle w wielkim skrócie o fabule
filmu. Atutem tej produkcji jest moim zdaniem, świetnie zaobserwowana i
przedstawiona atmosfera życia prowincjonalnej miejscowości. Z jej układami i
układzikami, z małomiasteczkowymi ambicjami wreszcie z gustami i stylem życia
jej władz (pani burmistrz i wraz z przybocznym urzędnikiem) i mieszkańców. Film
potrafi – w końcu to komedia - wzbudzić autentyczne salwy śmiechu, ale też i
zadumę nad życiem i jego zawiłościami. Zauważyłem jeszcze jeden plus „Gotowych na wszystko…” – aktorską
obsadę. Brak w niej opatrzonych już do bólu Szyców, Karolaków czy innych
Adamczyków. Natomiast kto widział już filmy z Pawłem Domagałą, ten wie, że
potrafi on po mistrzowsku poprowadzić każdą rolę, a tu gra pierwszoplanową. Ciekawostką
jest, że scenariusz do tego filmu powstał na podstawie książki Przemysława
Jurka "Kochanowo i okolice", która to książka ma już także swą
wcześniejszą teatralną adaptację. „Gotowi
na wszystko. Exterminator” pewno Oscara nie zdobędą, ale naprawdę warto ten
film obejrzeć.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz