A dokładniej mówiąc wielu jest takich ludzi, których najważniejszym
życiowym celem jest jątrzenie, skłócanie innych, sianie zamętu i inne tego typu
sprawy. Oczywiście, uważają się ci ludzie za najmądrzejszych, najlepszych, a
przy tym do szpiku kości prawych. Wiecznie niezadowoleni i sfrustowani ,
wszędzie dopatrują się (oczywiście wśród innych) niecnych czynów, podejrzanych
interesów czy wręcz przestępstw. Widzą afery tam gdzie ich najzwyczajniej nie ma,
węszą spiski i zaciekle tropią wszechobecnych złoczyńców. Co najgorsze,
trafiają się wśród nich ludzie naprawdę wykształceni. Wiedząc oczywiście, że
tego typu ludzie żyją pośród nas (o żadną politykę mi teraz nie chodzi), bezpośrednio
nie doświadczyłem ich „działania”. Do teraz.
Ci co czytali poprzedni wpis,
wiedzą już, że trochę pomagałem (nie sam) poważnie choremu człowiekowi. No i
znalazł się osobnik, który nie dość, że sam nic nie zrobił aby w jakikolwiek
sposób wesprzeć chorego, to uznał za stosowne przestrzegać rodzinę przed moimi,
niechybnie niecnymi zamiarami wobec niego, a ściślej wobec jego majątku. W
tajemnicy oczywiście, poinformował zainteresowanych, iż jeszcze w szpitalu
(przypominam, że obecnie chory człowiek przebywa w hospicjum) podsunąłem mu do
podpisania jakiś dokument, który na sto procent jest zrzeczeniem się jego dóbr
doczesnych na rzecz mojej osoby. Człowieku z podobno dwoma fakultetami, przecież wiesz jaki to „majątek” ciężko chory posiada. Powinieneś też wiedzieć,
że w placówkach służby zdrowia praktykuje się pisemne wyrażanie zgody na pewne
zabiegi i człowiek, którego interesów w ten sposób „pilnujesz”, także takie zgody
musiał podpisać i podpisywał (wszak nie jest sądownie ubezwłasnowolniony), a
rodzina o nich doskonale wie. Jeśli więc tylko coś słyszałeś i dokładnie nie znasz sprawy, a
podpisanego dokumentu nie widziałeś osobiście – nie mąć, bo pewne zachowania, w
tym i pomówienia, nadal są karalne! Mnie osobiście śmiać się chce z tego
incydentu, lecz kilka innych jeszcze osób, które zaangażowały się w pomoc dla
potrzebującego, może mieć nieco inne podejście do takich spraw i w przyszłości
sto razy zastanowi się zanim poda komuś rękę. Ktoś powie: a co nas obchodzi
opisywanie jakichś, osobistych było nie było, spraw. Moim zdaniem powinno. Działania ludzi
– "bezinteresowne", a jakże – którzy jątrzą i skłócają, wpływa przecież na ogół
międzyludzkich stosunków. Są przyczyną obojętności, dosłownego zamykania się we
własnych domach, społecznej znieczulicy. Jeśli ktoś za bezinteresowną pomoc ma
otrzymać taką „zapłatę”, to z pewnością jej nie udzieli. Czyż nie mam racji?
Problem w tym, ze jak sie pomaga to nikt nie moze o tym wiedziec. Jednym slowem Polska pelna geba. Nie ma polskich znakow, przepraszam.
OdpowiedzUsuńProblem w tym, że nie wszystko da się utrzymać w tajemnicy, bo nawet aby pomóc trzeba szukać dojść, zaangażować inne osoby czy po prostu podać swoje dane. Tak po prawdzie to jest mi obojętne co głupi ludzie gadają, ale muszę przyznać, że w pierwszej chwili to takie gadanie trochę podniosło mi ciśnienie. :)
OdpowiedzUsuń