niedziela, 19 kwietnia 2020

A po świętach…

Zapasy wiktuałów już zjedzone (albo wyrzucone), świąteczne - z konieczności - lenistwo opanowane, a wagi wskazują niepokojąco wyższe wartości. Minął dokładnie już tydzień jak „świętowaliśmy” nasze najpiękniejsze z polskich świąt. Słowo świętowaliśmy celowo ująłem w cudzysłowie, ponieważ było to całkiem odmienne świętowanie, od dotychczas nam znanego. Powiedział bym, że było to takie nieświąteczne świętowanie.
No ale mówi się trudno, mamy sytuację jaką mamy i na to akurat nic w stanie nie byliśmy poradzić. Tymczasem w życiu, paradoks nadal goni paradoks. No bo nie dość, że nieświątecznie świętowaliśmy, to teraz rządzący rozluźniają niektóre, związane z pandemią przepisy, poprzez ich… zaostrzenie. Przykładem niech będzie obowiązek zasłaniania w miejscach publicznych ust i nosa. Nie tylko moim zdaniem, taki obowiązek powinien być nałożony – na wszystkich ! – zaraz na początku, a nie dopiero teraz, gdy więcej będzie nam wolno. Podkreśliłem wyrażenie „na wszystkich”, bo jak to zwykle w naszym kraju bywa, okazuje się, iż są osoby których to nie dotyczy i którym wolno publicznie się gromadzić. Naturalnie bez maseczek i bez zachowania przepisowych odległości. Czyżby, o czym nie wiemy, byli to ludzie w jakiś sposób już zabezpieczeni przed zachorowaniem?! Zastrzegam sobie w tym miejscu, że tą akurat i kolejną z wielu teorii spiskowych, sam i bez niczyjej pomocy, sobie wymyśliłem. Tymczasem, wielkimi krokami zbliżają się wybory prezydenckie. Podobno mają się odbywać korespondencyjnie. I dopiero teraz robi się paradoksalnie, jeśli faktycznie tak to się będzie odbywać. Zakładając jednak, że tak, to dostanę do skrzynki kopertę z zestawem do głosowania. Kto mi da gwarancję, że nie zawirusowaną? Kto zagwarantuje, że ja jej nie zawirusuję – mogę przecież przechodzić chorobę covid19 bezobjawowo – i nie pozarażam ludzi, którzy będą te koperty otwierać aby policzyć głosy? Inna rzecz, że – jak wyczytałem – koperty do głosowania mają być dostarczane wyborcom jako przesyłki bez potwierdzenia odbioru. Bardzo możliwe więc, iż mi ją ktoś ze skrzynki – która sejfem przecież nie jest – ukradnie. W dużych blokowiskach to nagminne. A za nieoddanie koperty grożą poważne kary finansowe. I co w takiej sytuacji będę miał na obronę? Jak znam życie i Pocztę Polską, część tych przesyłek trafi tam gdzie nie trzeba, część wróci do nadawcy, bo odbiorca od dawna mieszka w innym już miejscu, a jeszcze inna część zostanie dostarczona po terminie i dopiero będzie to prawdziwa musztarda po obiedzie. Już nawet nie śmiem podejrzewać, iż mój głos może okazać się np. nieważny, lecz w sytuacji gdy praktycznie nikt nie będzie patrzył na ręce osobom zliczającym głosy, staje się to niepokojąco możliwe. Kolejny paradoks, to gwarantowana Konstytucją, tajność głosowania. Jaka to będzie tajność, gdy wraz z kartą do głosowania będę musiał oddać kartkę z moimi danymi, w tym i peselem? Przecież to najczystsza jawność, w dodatku dostępna nie wiadomo komu. Wcale bym się nie zdziwił gdyby za jakieś pół roku po wyborach, zaczęły ludziom przychodzić wezwania do spłaty zaciągniętych np. pożyczek. A co, nie zdarzało się już, że zaciągano pożyczki na skradzione dane osobowe? Chyba lepiej by już było pozostawić, bez żadnych wyborów, obecnego Prezydenta na kolejną kadencję, a pieniądze przeznaczone na wybory (oj, kosztują one!) wydać na walkę z korona wirusem. Ale do tego potrzebne jest znowu ogłoszenie w Polsce stanu wyjątkowego, czego z kolei rządzący, za Chiny, nie chcą uczynić. Prawda, że trudno już w tej całej sytuacji zachować zdrowie psychiczne? A miałem o polityce nie pisać.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz