I to z kilku powodów. Najważniejsze wydają mi się być dwa.
Pierwszy to kolejna rocznica wybuchu II Wojny Światowej. Tragiczna dl nas
Polaków data 1 września 1939 roku, zapoczątkowała niewyobrażalną gehennę
naszego narodu, dlatego jak najbardziej słusznym jest godne jej coroczne obchodzenie.
Choćby przez pamięć dla tych co najbardziej wtedy ucierpieli. Czy jednak czynimy to
naprawdę godnie? Mam co do tego spore wątpliwości.
Wątpliwości co obchodów tej
rocznicy nasunęły mi się gdy zobaczyłem jak czczono ją na szczeblach
centralnych. Osobno, politycznymi grupami i ze społecznym podziałem. Nie tak
powinno to wyglądać. Ci co 80 lat temu za Polskę walczyli, ginęli i cierpieli,
czynili to za swój Kraj. Ojczyznę, która wówczas nie dla wszystkich była
sprawiedliwa i jednakowo dobra, która jednak, mimo wszystko, była ich ukochaną
Ojczyzną. Czy obecnie, choćby na tą rocznicową chwilę, nie można by tak
wspólnie – bez względu na przynależność czy wyznawaną ideologię – godnie i
uroczyście oddać cześć tamtym bohaterom? Przecież Polska to nasz wspólny dom.
Nie dla wszystkich może jednakowo wygodny, ale dom. Niestety, tak się nie
dzieje bo, jak widać, podziały są już za głębokie, a prawdziwe lub urojone
urazy, zbyt wielkie. Mam jednak cichą nadzieję, że jako naród, kiedyś się
opamiętamy. Oby tylko znowu nie w obliczu jakiegoś zewnętrznego zagrożenia.
Drugi powód, dla którego początek września stał się dla mnie i dla wielu innych
ludzi posępny i wręcz ponury, to tragiczne wydarzenie na naszym miejscowym
kąpielisku. Jak zapewne wszyscy już wiedzą, w piękną, słoneczną i upalną
niedzielę 1 września, w wodzie wspomnianego kąpieliska, życie stracił młodziutki
chłopiec. Dodatkowym i bardzo przygnębiającym faktem jest to, że stało się to –
dosłownie – w ostatnich chwilach wakacji. Dzisiaj ten chłopiec pojawił by się
wraz z rówieśnikami w gwarnych salach swej szkoły. Jednak wydarzyło
się to najgorsze. I teraz nurtuje mnie (jak pewno i wielu innych) pytanie: czy
musiało się to stać? Ja wiem, że najłatwiej jest zabezpieczyć się poprzez ustawienie tabliczki z napisem
„zakaz kąpieli”. Ale może te tabliczki powinny być wielkości bilbordu i głosić,
że to teren pożwirowy, że dno kilka kroków od brzegu gwałtownie opada, że jest
tam toń, która już nie jedno życie pochłonęła. Może coś takiego powstrzymało by
amatorów chłodzenia się w wodach takiego zalewu? A może i policja powinna na
takim terenie od czasu do czasu się pojawiać i dyscyplinować tych co zakazu nie
przestrzegają? Nie wiem co jeszcze mogłoby skutecznie od wchodzenia do takiej
wody ludzi odstraszyć, choć pomysłów w mojej głowie pojawia się wiele. Znamiennym
jest jedno, wszyscy którzy w czasie funkcjonowania tego obiektu stracili tam
życie, byli ludźmi spoza naszego terenu, czyli najpewniej nie wiedzieli, że w
tym miejscu kiedyś wydobywano żwir, a to oznacza, iż skarpy takiego zalewu są
prawie pionowe, a toń nagle bardzo głęboka. Na taką informację (i to co kilka
kroków) bym w pierwszej kolejności postawił. Oczywiście, że nie ma pewności co
do ostatecznych skutków takiej informacji, ale głowę do łysa dałbym sobie
obciąć, że większość jednak dobrze by się zastanowiła zanim zamoczyła by w
zalewie choćby wielki palec od nogi. A swoją drogą, to nie bardzo pojmuję ten
owczy pęd do spędzania wolnego czasu w takim ścisku i tłumie podobnie
„odpoczywających”. Taka moda czy co? Nie zmienia to faktu, że wrzesień fatalnie
u nas się zaczął. Oby jego reszta była znacznie lepsza.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz