Jest taka piosenka Maryli Rodowicz, żywa i rytmiczna, w sam
raz nadająca się do uprawiania przy niej ćwiczeń fitness. A przyszła mi na
myśl, gdy dowiedziałem się, że w Jurkowie (choć to nie jedyne takie miejsce na
naszym terenie) prowadzone są zajęcia kształtujące kobiece sylwetki. Kobiece,
bo z tego co wiem, tylko panie uczestniczą w tych zajęciach. Chwalebna to rzecz
dbać o sprawność fizyczną i ładny wygląd
– nic tylko przyklasnąć.
Tak się jednak składa, że akurat znam trzy panie, które
właśnie w Jurkowie aktywnie uprawiają fitness. Wszystkie trzy są jeszcze młode,
ładne i posiadają przy tym zgrabne (w stosunku do swojego wieku i statusu mam)
sylwetki. Nic rzecz jasna nie mam przeciwko dbaniu o siebie, ale kiedyś
przekornie zapytałem je po co się tak trudzą, skoro – przynajmniej jeszcze przez jakiś czas – nie musiałyby nic przy swoim
wyglądzie majstrować. Ich odpowiedź była charakterystyczna. Stwierdziły (jednocześnie
i na raz), że mają nadwagę, tam i ówdzie tłuszczyk, że ubrania robią się im za
ciasne i dlatego właśnie ćwiczą. Chyba wcale nie słuchały gdy usiłowałem im
tłumaczyć, iż naturalne (do pewnego stopnia) krągłości są piękne, a wbrew
pozorom, sztucznie wymodelowane ciała
wcale nie są aż tak bardzo pociągające jak powszechnie się twierdzi i że jest
to – lansowana w mediach – zwykła moda. Nawet informacja o tym, że mężczyźni
trochę jednak różnią się od psów i na kości raczej nie lecą, wcale ich nie
przekonała. A gdy posłużyłem się cytatem, że: „Prawdziwe piersi nie są identyczne, prawdziwe tyłki mają rozstępy i
cellulit, a prawdziwa skóra zmarszczki, pory i blizny. Tylko dlatego, że nikt
nie pokazuje tego w telewizji, nie znaczy, że nie jest to piękne” – całkiem
chyba im podpadłem. No cóż, stwierdziłem w duchu, że kobiece myślenie jest
jednak zupełnie odmienne od męskiego i zaprzestałem drążenia tematu. A chodziło
mi tylko o to, żeby im uświadomić jak celowo lansowane trendy potrafią zmienić
człowieka w bezmyślną istotę, która bez krytyki potrafi poddawać się narzucanym
przez modę trendom. Że stąd bierze się później chirurgiczne poprawianie
wyglądu, różne wstrzykiwania i chemiczne
kuracje, dające niekiedy karykaturalne efekty. Zaznaczam jeszcze raz, że jak
najbardziej pochwalam i uważam za słuszne dbanie o swoją sprawność fizyczną, bo
to dodaje zdrowia, poprawia samopoczucie i wygląd, ale wszystko w swoim czasie
i według faktycznych potrzeb. Potrzeb, bo trochę przeraziłem się, gdy moje
rozmówczynie zaproponowały abym i ja spróbował poćwiczyć. Uświadomiłem sobie
wtedy, że po pierwszym energicznym skłonie pewnie już bym się nie dał rady
wyprostować i dopiero wtedy narobiłbym sobie (i innym) ambarasu. Zacznę chyba –
na początek - od spacerów, bo o zdrowie i fizyczną kondycję trzeba jednak jakoś
zadbać.
Dobra kondycja przedłuży nam życie i będzie sprawniejsi.
OdpowiedzUsuń