Jakoś szybko nam (takie mam wrażenie) tegoroczne lato
przeminęło, a wraz z nim ciepłe, długie i słoneczne dni, plenerowe imprezy i
cały szereg innych letnich atrakcji. No cóż, taka jest kolej rzeczy i raczej
nic na to nie poradzimy. Przyszła pora na podsumowania i wspominanie tego co
się wydarzyło.
Wprawdzie – moim zdaniem – zupełnie niepotrzebnie, bo to co było
miłe i przyjemne, każdy indywidualnie zachowa w swej pamięci, ale rozumiem, że
ci co w organizację wakacyjnych imprez włożyli sporo swojego wysiłku, chcą się
tym, tak zwyczajnie po ludzku, pochwalić i nic złego w tym nie jest. Czasem
jednak w tego rodzaju podsumowaniach można natknąć się na ciekawe sformułowania.
I tak np. w sierpniowo – wrześniowym numerze Czasu Czchowa, w artykule „Echa
Dni Czchowa '2017” znalazło się takie oto zdanie: …I jak to powiedział jeden z muzyków Tigers Jazz Band, występujących na
tegorocznym festiwalu jazzowym – to był odpowiedni czas na policzenie owieczek
i baranków”… Tekst w tym akurat miejscu omawiał zadziwiająco tłumnie
oglądany występ SŁAWOMIRA, nie bardzo rozumiem więc czy przytoczone słowa
jazzowego artysty dotyczyły uczestników tegoż koncertu czy też może tych co przyszli
na festiwal jazzowy. Tak czy siak, nazwanie (mimo, że zdrobniale) baranami jakiejkolwiek
publiczności, nie wystawia cytowanemu muzykowi dobrego świadectwa, wręcz
przeciwnie, świadczy o braku taktu i szacunku – także dla tych co i jego
słuchają. Osobiście nie przepadam za SŁAWOMIREM, wcale też nie dałbym się
„pokroić” za jazz, rozumiem jednak, że inni mogą mieć odmienny gust i przez to
wcale nie muszą być gorsi. Te wszystkie letnie koncerty, festiwale i inne
imprezy stały się już przeszłością, nadal jednak trwa coś, co rozpoczęte latem,
kontynuowane jest do dziś. Pamiętacie letnie, monstrualne korki na drodze
Brzesko – Nowy Sącz? Są nadal. Może już nie tak samo długie – bo wakacyjne
wyjazdy się skończyły - ale równie uciążliwe
i tak samo denerwujące, a w momencie gdy piszę te słowa zator sięga od Zapory
aż do ronda w Jurkowie. Tym razem drogowcy pozrywali na kilku odcinkach asfalt, a teraz od nowa go kładą. Nie bardzo rozumiem po co to robią bo nawierzchnia jezdni wydawała się być jeszcze w całkiem dobrym stanie, w dodatku niedawno, na nowo wymalowano na niej pasy. Dziwnym wydaje się też zakres robót. Nie jest to jeden ciągły odcinek, a kilkanaście odrębnych. Coś mi to wygląda na nie bardzo przemyślane wydawanie, dodatkowo otrzymanych przez GDDKiA pieniędzy - po to tylko aby je wydać. W tym aspekcie sprawy jeszcze bardziej wydaje się być odległa wizja nowej „sądeczanki”, czyli drogi szybkiego ruchu na trasie Brzesko – Nowy Sącz. No bo skoro gruntownie remontuje się starą trasę, to najwyraźniej znaczy, że nowej prędko nie będzie, a drogowcy (w swoim wydaniu) lato, przedłużą pewno aż do wigilii. A na zakończenie ciekawostka. Koniec lata to równoczesny początek jesieni i związanej z nią szarugi i zimna. Skoro zimno to i katar, a czy wiecie ile nos produkuje dziennie śluzu? Całe 2 litry! Daje to około 45 tysięcy litrów przez przeciętne życie człowieka. Prawda, że to imponująca ilość?
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz