Wszyscy już dokładnie znamy przebieg ostatniego Szczytu Unii
Europejskiej, w tym wyniki reelekcji Przewodniczącego Rady Europejskiej,
wszyscy też – to u nas „normalne” – mamy swoje własne zdanie na ten temat.
Odrębne, indywidualne i przeciwne w stosunku do innych. Może nie 40 milionów
różnych opinii, bo są w naszym społeczeństwie także oseski i ludzie ze starczą
już demencją, ale tak ze 30 milionów sprzecznych i wzajemnie się wykluczających
ocen, będzie na pewno.
A sprawa jest stosunkowo prosta i do określenia jednym
słowem – partactwo. Wcale nie mam zamiaru tu oceniać która ze stron ma rację,
chociaż swoje zdanie na ten temat mam, stwierdzić jednak trzeba, że z taką
amatorszczyzną w wykonaniu rządu sporego i (jeszcze) coś znaczącego w Europie kraju
jakim jest Polska, od dawna trudno było się spotkać. Przecież nawet wybory
przysłowiowego sołtysa czy przewodniczącego kółka różańcowego przygotowuje się
staranniej. Odpowiednio wcześniej przedstawia wyborcom osobę i zalety
kandydata, uzasadnia, że ten, a nie inny będzie najlepszy. A nasza dyplomacja
co? Obudziła się i zabrała do roboty na dwa tygodnie przed wyborem, a właściwie
reelekcją, szefa RE. Kupą mości panowie i na hurrra to działało się w XVIII
wieku i… też przeważnie z marnym skutkiem. Co się jednak już stało to się nie
odstanie. Mnie osobiście denerwuje jeszcze coś innego. Mimo niezaprzeczalnej i
sromotnej klęski naszej polityki i polityków na europejskim forum, usiłuje się
wmawiać społeczeństwu, że ta przegrana to tak naprawdę sukces.(!!!) A to, że
nic nie poszło po myśli naszych rządzących, to rzecz jasna spisek, zmowa i
knowania nieprzychylnych nam przywódców reszty krajów europejskiej wspólnoty.
Zapytam w takim razie, a co z krajami Grupy Wyszehradzkiej, której przewodzimy?
Dlaczego nie poparł naszego stanowiska – podobno bardzo nam przyjazny - premier
Węgier? Całkowita klapa, a nie sukces! Taka jest najprawdziwsza prawda. Tylko,
że my – zgodnie z wiekową już tradycją -
uwielbiamy wręcz świętować przegrane. Bo to takie polskie!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz