Wystarczyło kilka dni bez deszczu i zaczęło się wypalanie
traw. Ten niebezpieczny i szkodliwy proceder najwyraźniej podnosi komuś poziom
adrenaliny, skoro mimo zakazów i grożących za to kar, sięga po zapałki i
niszczy w ten sposób ekosystem, stwarzając przy tym ogromne zagrożenie.
Czynić
to może tylko ktoś, kto posiada bardzo mały móżdżek. No bo jak inaczej myśleć o
osobie, która podpala spory łan wysuszonej trawy późnym wieczorem, przy
niedużym, ale jednak wietrze i w pobliżu zabudowań. Taki osobnik nigdy chyba nie
widział jak błyskawicznie i daleko potrafi przenosić się ogień i co się wtedy
dzieje. tego typu postępowanie nie można już nazwać inaczej jak czystym debilizmem.
Tyle się przecież przez ostatnie lata mówi i pisze o szkodliwości wypalania
nieużytków, że trzeba być naprawdę bardzo odpornym na wiedzę, aby
sobie tego nie przyswoić i nie pojąć, że jest to po prostu złe. Mam jedną tylko
nadzieję: że policja kiedyś złapie takiego „żartownisia” i surowo go za
podpalanie ukarze. Tak dla przykładu i ku przestrodze innym, którym takie rzeczy
chodzą po głowach.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz