Jakiś rok temu obiecałem sobie (z mocnym postanowieniem
dotrzymania danego sobie słowa), że nie będę wypowiadał się na tematy
polityczne. Niestety, po wczorajszym – kolejnym już – wypadku kolumny rządowych
samochodów nie wytrzymałem. Na całym świecie zdarzają się bowiem i będą się
zdarzać wypadki drogowe - każdy ma tego świadomość, a tym bardziej ci co
kierują samochodami.
Okazuje się jednak, że nie każdy. Kierowcy rządowych
pojazdów, z nikomu nieznanych powodów, najwyraźniej przekonani są, że ich to
nie dotyczy, a wypadki jakimś cudem nigdy im się nie przydarzą. No i mamy
skutki takiego myślenia: w ubiegłym roku prezydencki samochód wylądował w
rowie. W styczniu br. auto z szefem MON najechało na cywilne pojazdy powodując
całkiem spory karambol. Wreszcie wczoraj, na skutek kolejnego wypadku, o mało
co nie doszło do tragedii, a premier wylądowała w szpitalu. Wszystkie te
zdarzenia świadczą o tym, że może nie brak umiejętności, ale brak myślenia (w
tym przewidywania) podczas przewożenia ważnych osobistości dominuje u rządowych
kierowców. Czemu tak się dzieje skoro już w początkowej fazie kursów nauki
jazdy wbija się do głów przyszłych kierowców zasadę ograniczonego zaufania na
drodze? Ja twierdzę, że to wina polityków. To oni – sami tworzący prawo –
przyzwalają na jego łamanie (w tym wypadku Prawa o ruchu drogowym), kręcąc tym
samym przysłowiowy bat na siebie. Każdy kto miał wątpliwą przyjemność spotkać
się na drodze z taką pędzącą i błyskającą światłami kolumną wie, że wtedy
najlepiej by było zniknąć w jakiś magiczny sposób z drogi, bo inaczej pozostaje
zjechać do rowu zanim te czarne, ciężkie i rozpędzone do granic niemożliwości
potwory same cię tam zepchną. Często zastanawiam się skąd się bierze u
polityków ta chęć demonstrowania swojej ważności, podkreślania wyjątkowości i
zaznaczania swojego aktualnego społecznego statusu. No i nic sensownego, a przy
tym usprawiedliwiającego takie zachowanie tych, wyżej społecznie postawionych
ludzi, nie przychodzi mi do głowy. Po za jednym: woda sodowa. Ci ludzie
najwyraźniej uważają, że są w jakiś sposób lepsi od zwykłych obywateli, więcej
im się należy, znacznie więcej wolno, a w związku z tym i gnanie na złamanie
karku wypasionymi autami także. Tylko, że powszechne prawa fizyki, jeszcze o
tych ich przywilejach nie wiedzą, no i jest jak jest. Co ciekawe, nie jest to
przypisane jakiejś jednej tylko opcji politycznej. Tak było już od „pradawnych”
czasów, tak jest obecnie i boję się, że tak już pozostanie. Ku utrapieniu
zwykłych użytkowników dróg. Szybkiego powrotu do zdrowia życzę wszystkim
poszkodowanym w opisanych wyżej zdarzeniach, a dużo szczęścia tym, którzy będą
uczestniczyć w przyszłych.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz