Szczerze mówiąc obawiałem się trochę tego spotkania, ale
obiecałem że będę, więc pojechałem na nie. W drugą sobotę października 2016
roku uroczyście obchodzono bowiem 80-lecie istnienia szkoły w Wojniczu i z tego
powodu zorganizowano zjazd jej absolwentów. Ja też tam się uczyłem, tam
zdawałem maturę, w dodatku przyrzekłem mojej dawnej wychowawczyni, że jak tylko
nic poważnego nie stanie mi na przeszkodzie to przyjadę na te jubileuszowe
szkolne uroczystości i dlatego pojechałem do Wojnicza.
Z pewnym niepokojem ale i
ciekawością. Po 38 latach jakie upłynęły od opuszczenia murów szkoły bałem się czy kogokolwiek ze
szkolnych koleżanek i kolegów jeszcze poznam, czy oni rozpoznają mnie, jak
teraz wyglądają i czy w ogóle ktokolwiek z mojej dawnej klasy przyjedzie na ten
zjazd. Wszystko rozpoczęło się uroczystą mszą odprawioną przez biskupa
tarnowskiego Andrzeja Jeża. Później była część oficjalna w, pięknej i
przestronnej, nowej hali sportowej, następnie obiad w starej sali
gimnastycznej, wreszcie spotkanie w klasach z byłymi wychowawcami no i – rzecz
jasna – z dawnymi kolegami ze szkolnej ławy. Już przy kościele każdy każdego
obrzucał uważnymi spojrzeniami, szukając znajomych twarzy. Niestety, poza
czterema czy pięcioma osobami z terenu czchowskiej gminy, a uczyło się tam
sporo naszych, nikt znajomo nie wyglądał. Dopiero po odebraniu (przed częścią
oficjalną) plakietek z nazwiskami i rokiem ukończenia szkoły, nieco łatwiej
było szukać byłych koleżanek i kumpli, chociaż trochę głupio było podchodzić do
obcych ludzi i z bliska odczytywać ich nazwiska. Czasem było to skuteczne,
częściej jednak nie dawało pozytywnego efektu. Muszę w tym miejscu wspomnieć,
że wraz z plakietkami, każdy otrzymał książkową monografię szkoły, opatrzoną
zdjęciami i zawierającą – oprócz ważnych w historii szkoły dat i wydarzeń –
część wspomnieniową, napisaną przez byłych i obecnych nauczycieli, wychowanków
i pracowników obsługi. Nawiasem mówiąc, moja była wychowawczyni mgr Krystyna
Gawęda, wspomina tam i mnie. Po sutym obiedzie i deserze w postaci kawałka,
specjalnie przygotowanego na tą okazję tortu (zdjęcie powyżej), wreszcie
spotkanie w klasach. Siadamy jak za dawnych lat w ławkach i dalej bacznie
obserwujemy siebie, usiłując odgadnąć kto kim jest. Czas jednak tak nas już
pozmieniał, że próżne było usiłowanie przypisania oglądanych z bliska twarzy do
tych znanych z przed lat. Dopiero pomysł wyżej wspomnianej pani mgr Gawędy
odręcznego wpisania się na puszczoną w obieg listę, a następnie odczytanie
przez Nią nazwisk obecnych w klasie byłych Jej uczniów, wywołał niezłą
konsternację i zaskoczenie, wrażane w postaci okrzyków: „to ty” czy „nigdy bym
cię nie poznał/poznała”. Tak, tak! Postarzeliśmy się i zmienili nie do poznania
przez te lata, w których nie mieliśmy ze sobą kontaktu. Wtedy też okazało się,
że z mojego rocznika przyjechało tylko pięć osób choć na sali było nas znacznie
więcej. Tak było, bo w klasie znalazły się cztery roczniki, których
wychowawczynią była pani Gawęda – z każdego niestety po kilka zaledwie osób. No
cóż, niektórzy już nie żyją, inni wyjechali w świat, a jeszcze inni nie
odczuwają chyba potrzeby przypominania sobie dawnych czasów. Powspominaliśmy
szkolne lata, zrobiliśmy sobie wspólne pamiątkowe zdjęcie i… rozstaliśmy się.
Tym razem już chyba na zawsze, ponieważ szkoła w Wojniczu, swoje uroczyste
jubileusze istnienia organizuje co 20 lat. To za długi, zwłaszcza w naszym
wieku, okres aby doczekać następnego spotkania.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz