Do poruszenia tego tematu zostałem sprowokowany przez
pewnego kolegę blogera, który będąc chyba pewnym mojego pełnego poparcia dla
bezwzględnego i całkowitego zakazu aborcji, mailowo prosił mnie o wsparcie
akcji „stop aborcji”. Żeby było jasne, jestem przeciwny zabijaniu. Kogokolwiek
i czegokolwiek – to do wiadomości tych, którzy uważają, że ludzki embrion we
wczesnej fazie to jeszcze nie człowiek. Ale ogólnie aborcja to temat bardzo
głęboki i wcale nie taki jednoznaczny jakby się na pierwszy rzut oka wydawało.
Obywatelski projekt ustawy o całkowitym zakazie aborcji (tak to się nazywa),
gdyby został oczywiście uchwalony przez Sejm jako ustawa, także zezwalałby – i to
już w majestacie prawa – na zabijanie. Tym razem matek, które nawet w wypadku
zagrożenia życia, nie mogłyby przerwać ciąży. Co wtedy z dziećmi, które
wcześniej już niejednokrotnie miały? Pomijam ofiary przemocy i gwałtu, ale to prawdziwy
moralny węzeł gordyjski, a skutki jego rozwiązania będą musieli wziąć na swe
sumienia nasi parlamentarzyści. Dla mnie sprawa jest prosta. Jesteśmy podobno
krajem w ponad 90 % katolickim dlatego każdy wierzący i przestrzegający choćby
tylko dekalogu, nigdy nie powinien – dla własnego widzimisię – dopuszczać się
takiego zabiegu. Koniec i kropka. Żadna bowiem ustawa nie uniemożliwi – tym co
będą chcieli – dokonania zabiegu, ani, w przypadku dopuszczenia takiej
możliwości w pewnych sytuacjach, nie sprowokuje nikogo do aborcji. Nie sądzę z
resztą aby kobiety, tak masowo jak się to przedstawia (proszę zauważyć jak
trudno doszukać się statystyk w tym zakresie), pozbywały się swych nie
narodzonych jeszcze dzieci. To jest dla nich niewyobrażalna trauma i żadna – w większości
– nie chce jej przeżywać. Jest też „druga strona medalu” tego całego medialnego
szumu na temat aborcji. Być może jest to celowa zagrywka polityków. Z racji
wykształcenia poznałem trochę mechanizmy uprawiania polityki i proszę mi
wierzyć, są one stałe i niezmienne dla każdej partii (obojętnie czy z lewa,
prawa czy ze środka) na całym świecie. Najpierw przedstawia się radykalny,
bardzo ostry i restrykcyjny projekt jakiegoś przepisu, a po wywołaniu burzy i
masowych protestów, łagodzi się go, uzyskując wśród części wyborców przekonanie
o wysłuchiwaniu ich postulatów i „ludzkiej” twarzy rządzących. Proszę zauważyć,
że już od wczoraj (poszukajcie sobie w Internecie), przedstawiciele partii będącej
obecnie u nas przy władzy wysyłają sygnały, że jednak chyba nie przegłosują
tego bardzo restrykcyjnego projektu obywatelskiego, a przedstawią własny,
trochę łagodniejszy. Potwierdza się to wyżej napisałem? Potwierdza. Jest
jeszcze jedna, bardzo często stosowana przez polityków sztuczka. Odwracanie
uwagi społeczeństwa od innych, bywa że trudnych i uciążliwych dla obywateli
rozwiązań. I znowu celowo wywołuje się ogólnonarodową dyskusję (lub oburzenie)
jakimś kontrowersyjnym projektem przepisów, aby w ich „w cieniu” wprowadzić zupełnie
coś innego, niekoniecznie budzącego w śród ogółu społeczeństwa entuzjazm.
Czyżby oprócz zapowiadanych od nowego roku podwyżek opłat za prąd, gaz i wodę
jeszcze coś niemiłego nas czekało? Bardzo możliwe. Tak więc wybacz kolego blogerze,
że nie poprę jednoznacznie akcji „stop aborcji”, bo po prostu w dzisiejszych
czasach świat tak jest skonstruowany, że nic nie jest proste ani jednoznaczne,
a politycy są ostatnimi, którym można zaufać i nie mam zamiaru dać się wciągać
w ich gierki. Mogę nie mieć racji, ale takie jest moje zdanie.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz