wtorek, 28 października 2014

„Służby specjalne”



Polski film sensacyjny o ludziach służb specjalnych. Podkreślam, o ludziach! Ich charakterach i motywacjach, które sprawiły, iż znaleźli się w takich, a nie innych szeregach, a także ich mentalności i ludzkich odruchach w życiu poza "pracą". Wprawdzie reżyser  „Służb Specjalnych” Patryk Vega zamieszcza w filmie autentyczne wydarzenia ze współczesnego polskiego życia politycznego, np. śmierć posłanki Blidy czy Andrzeja Leppera, lecz raczej na zasadzie i w stylu dziennika „Fakty”, a nie rzetelnie umotywowanych zdarzeń. I w tym miejscu muszę mocno podkreślić, czasem niezauważany przez część widzów fakt, że jest to film fabularny!
Stąd chyba komentarze: a nie mówiłem/mówiłam, że jednak  ją/jego zabili? Ci, którzy w ten sposób odbierają ten film, powinni wybrać się na niego jeszcze raz, aby dojrzeć i zrozumieć to, czego podczas pierwszego oglądania nie dostrzegli. Akcja „Służb Specjalnych” rozgrywa się w okresie likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych i przekształcania ich w całkiem nowe, początkowo nieporadne i wręcz żałosne w swej nieprofesjonalności, służby ochrony interesów Państwa. Film opisuje jednak nie ekstra akcje super agentów, a ich środowisko. Hermetycznie zamknięte, ze swą tajemniczą strukturą, slangiem i swoiście pojmowanym zakresem wartości moralnych. Środowisko, w którym ważniejsza od przeszłości jest skuteczność działania. Poprzez świetnie zarysowane postacie głównych bohaterów – najlepszy jest chyba Janusz Chabior jako płk. Bońka, chociaż i granej przez Olgę Bołądź postaci nic nie brakuje – poznajemy zawiłe psychiczne uwarunkowania pracy w tak specyficznym zawodzie. Zdarzają się w filmie i potknięcia. W epizodzie sprzed bramy budynku WSI (i nie tylko), kwestie są np. wygłaszane drętwo i amatorsko. Aby film zrozumieć, trzeba choć trochę orientować się w rzeczywistości tamtych, nieodległych przecież czasów. Trzeba też nadążać za pisemnym tłumaczeniem niektórych „grypserskich” zwrotów i wyrażeń, bo bez tego kompletnie możemy się pogubić. Sumując, film ten może majstersztykiem i nie jest, lecz dobrze zaobserwowane i trafnie przedstawione sceny z różnych dziedzin (choćby i służby zdrowia), komediowo wręcz zarysowane niektóre postacie i epizody oraz mocny, psychologiczny obraz ludzkich charakterów sprawiają, że film da się obejrzeć. Ja wydanych na bilet pieniędzy nie żałuję.

3 komentarze :

  1. Adam G.
    Jerzy, zgadzam się w 100% z Twoim opiniowaniem tego filmu, brakowało ostatnio w polskiej kinematografii takiej produkcji dla dojrzałego odbiorcy. Dodać tylko mogę, że ja osobiście dostrzegłem też wewnętrzną walkę sumienia w człowieku niby zimnego twardego "agenta"...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie "psychologiczny obraz" yp także wewnętrzna walka sumienia - dzięki! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście: TO także...
    Wzrok już nie ten? ;)

    OdpowiedzUsuń