Prawie, ale nie z tych typowo grzesznych
uczynków, bo za takowe to tylko w konfesjonale można go uzyskać. Tym
razem będzie o nadmiernym objadaniu się. Temat na czasie, bo święta
tuż, tuż, a jak wiadomo, żadne polskie święta bez góry
smakołyków na stołach obejść się nie mogą. Jemy więc na
potęgę przy takich okazjach, przybierając w konsekwencji na wadze
i walcząc później z własnym sumieniem, które bez pardonu
wypomina nam to nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu.
Okazuje się, że
niesłusznie nam wypomina, bo przed zjedzeniem pewnych rzeczy
najnormalniej w świecie nie jesteśmy w stanie się powstrzymać.
Tak, tak. Nasz organizm, a szczególnie mózg, tak jest genetycznie
ustawiony aby przetrwać. Jednym z podstawowych warunków
jego przetrwania jest jedzenie, czyli dostarczanie mu paliwa. No więc
jemy, a mózg nas „wynagradza” doznaniami zadowolenia. Jednak –
jak stwierdzili naukowcy – nie za każdy rodzaj pożywienia
jednakowo. Premiowane są produkty zawierające tłuszcz i cukier. Co
ciekawe, te doznania powstają w identyczny sposób jak doznania po
zażyciu narkotyku. Skąd się to wzięło? To bardzo proste. Okazało
się, że jedynym naturalnym spożywczym produktem zawierającym w
idealnych proporcjach tłuszcz i cukier jest mleko matki. Wszyscy
wiedzą z jaką łapczywością niemowlaki przysysają się do piersi
swoich mam i jak po napełnieniu brzuszków rozkosznie i z
wniebowziętą miną zasypiają. I to – jak się okazuje –
zostaje nam już do końca życia. Zadowolenie graniczące wręcz z
ekstazą po spożyciu produktów zawierających cukier i tłuszcz.
Rozumiecie już teraz skąd się bierze niemożność zaprzestania
sięgania po następne i następne kęsy? Doświadczenia
przeprowadzone na zwierzętach tylko potwierdziły ten mechanizm.
Doświadczalne szczury, myszy i króliki dotąd jadły odpowiednio
dobrany im pokarm, aż zupełnie nie mogły się ruszać. Oczywiście
chorowały później z przejedzenia, ale jednak spożywania pokarmu
przerwać nie potrafiły. Identycznie jest z ludźmi. Bywają
momenty, że wręcz „pękamy” już z przejedzenia, ale po
plastereczek szyneczki, odrobinę sałatki czy tylko malutki
kawałeczek ciasta, nadal sięgamy. Odmówienie sobie czegokolwiek
jest zwyczajnie niemożliwe, aż do momentu kiedy skończy nam się w
żołądku wolne miejsce. Producenci żywności dobrze o tym wiedzą
i z premedytacją ten wyżej opisany mechanizm wykorzystują. Każdy
chyba zauważył, że raz otwartych np. chipsów czy ptasiego
mleczka, nie da się ot tak zostawić bez opróżnienia ich do samego
końca. A obwód w pasie rośnie, waga zaczyna wyświetlać napis:
„wchodzić pojedynczo”, no i ubrania dziwnie się kurczą. Co
najgorsze, raczej nic temu nie zaradzimy. Możemy tylko starać
się pamiętać, że żaden pokarm, nawet ten najsmaczniejszy, mlekiem
matki jednak nie jest i usiłować swój własny mózg jakoś
przechytrzyć. Ale uprzedzam, jest to baaardzo trudne, o ile w ogóle
możliwe. A tak swoją drogą, to ten mamin cycuś niezłego
zamieszania ludziom w życiu narobił, zupełnie pozbawiając ich woli –
przynajmniej w jakimś tam zakresie.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz