Niektóre współczesne smartfony, spośród szerokiej gamy
usług, dają też możliwość korzystania z funkcji „SOS”. Polega to na tym, że w
wyjątkowych sytuacjach, np. zagrożenia, po trzykrotnym naciśnięciu wskazanego
przycisku, telefon wysyła na wybrany numer wiadomość o treści: potrzebuję pomocy (lub podobnej), wraz z
dwoma zdjęciami – z przedniego i tylnego aparatu. Podaje przy tym, poprzez mapy
Google, aktualną lokalizację właściciela
telefonu. Sprytna to funkcja i w pewnych momentach pewno bardzo przydatna, lecz
trochę i podstępna.
Chodzi o sposób wykonania zdjęć i wysyłania wiadomości.
Wszystko to bowiem dzieje się bez najmniejszego śladu na wyświetlaczu telefonu.
Po prostu telefon pozostaje cały czas jakby martwy, a w tym czasie swoje robi.
Przekonałem się o tym na własnej skórze, gdy zupełnie przypadkowo na moim S6
edge włączyło się właśnie SOS i do córki (bo to jej numer wybrałem do takich
powiadomień) popłynęło dramatyczne: potrzebuję
pomocy! Pech chciał, że chwilę po uruchomieniu tej aplikacji znalazłem się
poza zasięgiem sieci, więc jej zapytanie o co chodzi, pozostało jakiś czas bez
mojej odpowiedzi i zaniepokojona biedaczka musiała dobrą chwilę poczekać na
moje wyjaśnienie, że to przypadkowe i zupełnie nieplanowane działanie telefonu.
No i teraz przechodzę do sedna rzeczy. Wyobraźcie sobie, że jesteście np. na
zakrapianej imprezce z kolegami (co
gorsze, może i koleżankami), a żonie, narzeczonej, przyjaciółce (niepotrzebne
skreślić) powiedzieliście, że poszliście pomóc znajomemu wyremontować dach na
altance. W trakcie imprezy przypadkowo uruchamiacie SOS i… wybrana osoba (z
tych o których wyżej wspomniałem) dostaje mms-a z dwoma zdjęciami, na których
właśnie podnosicie kieliszek, a w tle reszta towarzystwa. Mało tego, zostaje
powiadomiona gdzie aktualnie przebywacie. Prawda, że nieciekawa sytuacja? Już
nawet nie chcę myśleć co się po takim zdarzeniu może dziać. A co, gdybyście byli
wtedy w obcym łóżku? Katastrofa! Nikogo, rzecz jasna, nie posądzam o
prowadzenie podwójnego życia, ale – jak to często bywa – nie ze wszystkiego
swoim bliskim człowiek się „spowiada”. Dlatego miejcie proszę na uwadze to, że
obecnie – przez przypadek – nawet wasz własny telefon (choć nie tylko) może was
zdradzić. Ja, mimo iż prowadzę bardzo porządny tryb życia – bo co w pewnym już
wieku można jeszcze niestosownego robić – funkcję SOS w moim telefonie
wyłączyłem. Tak na wszelki wypadek. ;-)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz