Trudno go nie zauważyć, bo upał aż trudno wytrzymać. Gdy
dodamy do tego, parne, przedburzowe powietrze (a takie bywa właściwie
codziennie), to nic tylko siedzieć pod chłodnym prysznicem. Właśnie pod
prysznicem, bo kąpiele w otwartych akwenach są jednak trochę niebezpieczne, a i
ze względu na czystość wód, mało raczej miłe. Życie jednak mimo kanikuły toczy
się dalej. Jedni wypoczywają, a inni pracują.
Ludzie się radują, bawią, żenią,
ale też chorują i… umierają. Za nami jazzowy festiwal – tegoroczny już bez Jacka Mazura, jego dyrektora
artystycznego i tak właściwie to ojca tej imprezy. Wraz ze swoim specyficznym nastrojem,
przebrzmiały już także Dni Czchowa, które oprócz licznych atrakcji, pozwoliły
nam zapamiętać bardzo klimatyczne śpiewanie Magdy Skorupskiej. Młodej miejscowej dziewczyny, która dała się już
poznać z gry na perkusji, a teraz wyśpiewuje swoje – jak to sama określiła:
tworzone w piwnicy – bardzo ciekawe tekstowo i muzycznie, utwory. Trochę uspokoiła
się już także atmosfera po opuszczeniu czchowskiej parafii przez księdza
prałata Józefa Pamułę. Wieloletniego
proboszcza, a w ostatnim czasie rezydenta tutejszej wspólnoty. Atmosfera wśród
miejscowych zagęściła się, ponieważ według części parafian, ksiądz prałat
powinien – za zasługi dla parafii – dożyć swoich dni tutaj, w Czchowie. Faktem
jest, że to człowiek w podeszłym już wieku, wymagający opieki właściwie przez
całą już dobę, a którą to ciężko było by mu zapewnić tutaj na miejscu. Z
pewnością lepszą i bardziej profesjonalną opiekę będzie miał w domu księży
emerytów. Zupełnie inną natomiast rzeczą jest sposób opuszczenia parafii przez
księdza prałata. Można było na to ludzi przygotować i np. zorganizować jego uroczyste
pożegnanie. Ale czy cokolwiek by to zmieniło? Funkcjonowanie Kościoła oparte
jest na pokorze i bezwzględnym posłuszeństwie, o czym niektórzy jakby
zapomnieli. Decyduje aktualny gospodarz parafii i basta. A teraz, trochę przez
analogię, jeszcze o chorowaniu. Przeczytałem niedawno, że przeciętny Polak – w
razie choroby – finansuje swoje leczenie w 80% z własnej kieszeni. I to oprócz
składek, jakie wszystkim pracującym musi potrącać
pracodawca! Wchodzą w to prywatne wizyty u lekarzy specjalistów, leczenie zębów
i dopłaty do leków. Trudno się dziwić, że korzystamy z prywatnych wizyt, gdy
kolejki do specjalistów są kilkuletnie. Wiemy już też, że prawie wszyscy
dentyści przyjmują prywatnie, a listy leków refundowanych i ich ceny są wzięte
wręcz z kosmosu. To stało się już u nas normą. Zastanawiam się więc czy przy takim stanie rzeczy, obowiązkowe
składki zdrowotne nie są przypadkiem czystym złodziejstwem? Wróćmy jednak do
lata, bo to jednak znacznie mniej stresujący i jakby zdrowszy temat. Czy
wiecie, że jedzenie czekolady uruchamia w ludzkim mózgu identyczny mechanizm
doznawania przyjemności jak seks? Tak, stwierdzono to już naukowo. Wydaje mi
się jednak, że seks jest trochę (i znowu ta medycyna) bardziej zdrowy. Choćby
dlatego, że w czasie seksu kalorie się traci, a podczas jedzenia czekolady,
przeciwnie. Chyba jednak, jak we
wszystkim, tak i w tych obydwu przypadkach wskazany jest umiar – czego
wszystkim, przynajmniej do końca tego lata, życzę.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz