środa, 24 stycznia 2018

„Narzeczony na niby”



Polska komedia romantyczna w reżyserii  Bartosza Prokopowicza, która – jak podają media – bije ostatnio rekordy oglądalności. Czy słusznie? Otóż wydaje mi się, że warto wybrać się na ten film. Fabuła opiera się wprawdzie na sprawdzonych już w kinie schematach, a więc przypadkowe spotkanie, rodząca się miłość, seria życiowych omyłek, które – jakże by inaczej - kończą się szczęśliwym finałem, chociaż początkowo wcale nie tak oczywistym.
Wynikający z filmu morał, że warto walczyć o miłość i drugiego człowieka, też nie jest niczym nowym. Jednak całość prezentuje się całkiem poprawnie i wcale nie sztampowo. Film bawi i wzrusza ale także i w pewien sposób poucza. Słowem, jest niezłą rozrywką – ja nie żałuję poświęconego mu czasu i pieniędzy. Polecam.

2 komentarze :

  1. Film jak dla mnie fantastyczny,warto jest faktycznie walczyć o miłość ,tylko trzeba zdać sobie sprawę,że nie o każdą miłość tak na prawdę warto.

    OdpowiedzUsuń
  2. Its like you read my mind! You appear to know a lot about this,
    like you wrote the book in it or something. I think that you
    can do with a few pics to drive the message home a little bit, but
    instead of that, this is magnificent blog. An excellent read.

    I will definitely be back.

    OdpowiedzUsuń