czwartek, 17 kwietnia 2014

Jak to dawniej bywało



Tym razem ze spowiedzią. Nie wszyscy wiedzą, że istnieje wydany w 1905 roku „Przewodnik spowiednika” – autorstwa Alfonsa Liguoriego (po kanonizacji - świętego Alfonsa), który to podręcznik przeznaczony był oczywiście dla księży spowiedników. Biorąc pod uwagę fakt, że minął już szmat czasu od jego wydania, oraz że zmienił się pogląd samego Kościoła na pewne sprawy, niektóre co ciekawsze rady w nim zawarte, całkiem śmiało możemy tu przedstawić. A więc do rzeczy.
Jak wiemy, w obecnych czasach także obowiązuje nakaz aby dzień święty święcić. Jednak nikt już pod karą grzechu nie zakazuje pracować w niedziele i święta. W XIX i na początku XX wieku, praca w niedzielę – nawet bez zapłaty czy dla rozrywki (?) – była grzechem. Według przewodnika, nie grzeszą jedynie ci, którzy pracują w świąteczny dzień aby w ten sposób uwolnić się od pokus lub umartwić! Gdy spowiadał się np. lekarz, spowiednik zobowiązany był do zadania mu pytania czy na pewno przestał po trzech dniach leczyć pacjenta, który w tym czasie nie dokonał pojednania się z Najwyższym. Zasadą bowiem było, że lekarze grzeszą lecząc chorych  niewyspowiadanych dłużej niż trzy dni. Ze specjalną troską spowiednicy zobowiązani byli traktować zakochanych. Pomijając oczywiste powody, podręcznik pouczał, że także dlatego, bo na stu zakochanych młodzieńców, może dwóch lub trzech najwyżej, nie grzeszy! Co ciekawe, nad zakochanymi pannami wcale tak bardzo nie trzeba było czuwać. Należało jednak pilnować mężatek! Szczególnie aby nieskromnymi słowy, żartami, tańcem, zbyt swobodnemi ruchami, np. skacząc, śmiechem lub wzrokiem wyzywającym, zbytnim uchylaniem sukni, dekoltowaniem gorsu – nie pobudzały mężczyzn do złych myśli. Spowiednik obowiązkowo powinien pytać spowiadające się kobiety czy nie były powodem przekleństw mężowskich oraz czy nie usuwały się od obowiązków żony i matki ! Bez ważnej przyczyny nie wolno księdzu było (w tamtym czasie) spowiadać kobiet przed wschodem i po zachodzie słońca. Spowiednicy bardzo ostrożni powinni być w stosunku do pobożnych i w dodatku młodych penitentek (spowiadających się kobiet) ponieważ im świętsze są, tym więcej mają powabu i istnieje niebezpieczeństwo osobistego przywiązania się (spowiednika), a nawet grzesznego umiłowania osoby cnotliwej. Z powyższego wynika, iż mimo, że płeć męska – szczególnie młodzieńcy – skłonna jest do grzechu i należy z troską traktować ją przy konfesjonale, to już z płcią piękną trzeba uważać, a czasem wręcz się jej bać. To oczywiście tylko kilka rad i zaleceń, większość jest teologicznie bardzo fachowa, a przez to dla przeciętnego człowieka mało zrozumiała. Jednak czy mimo upływu ponad stu lat tak bardzo się to wszystko zmieniło? Wiele rzeczy tak. Sporo jednak nadal jest aktualnych – nad czym w wolnym świątecznym czasie warto może pomyśleć? ;)

4 komentarze :

  1. Przecież nasi przewielebni też pracują za kasę w każdą niedzielę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy się coś zmieniło, o czym ja nie wiem? Od kiedy praca w niedzielę nie jest już grzechem?! Otóż wszelka niekonieczna praca wykonywana w niedzielę grzechem jest, o czym świadczą chociażby przykazania kościelne. Gdyby ktoś jednak miał jeszcze jakieś wątpliwości - odsyłam do Pisma Świętego. Wśród prac koniecznych możemy wymienić takie jak np dyżurne prace: policjanta, strażaka czy lekarza pogotowia i nie ma tu żadnego znaczenia czy wykonywane są za wynagrodzeniem, czy społecznie (to w kontekście poprzedniego komentarza dotyczącego "zarobków" księży w niedziele) - bynajmniej wynagrodzenie lub jego brak nie jest wyznacznikiem grzeszenia lub nie niedzielną pracą.

    Skoro świadomość świętowania niedzieli jest tutaj na takim poziomie, to ciekawostką będzie zapewne dla Państwa fakt, że robienie zakupów w tym dniu też jest grzechem! Pewnego razu spowiadając się z "drobnych niedzielnych zakupów" otrzymałem dość stanowczą reprymendę od spowiednika, nawiązującą do tego że zakupy w niedzielę to zakupy i nie ma tu znaczenia czy duże czy małe.. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień święty święcić nadal należy, jednak przyznać Państwo musicie, iż w obecnych czasach Kościół bardziej liberalnie traktuje to przykazanie. Może faktycznie za mało precyzyjne jest ..."nikt pod karą grzechu nie zakazuje"... Chodziło o to, że obecnie znacznie bardziej rozszerzone jest pojęcie pracy koniecznej. Czy pracować np. w niedzielę, w jakich okolicznościach, jaką pracę wykonywać no i czy w świąteczny dzień robić zakupy - to sprawa sumienia każdego katolika. A jakie one są (te sumienia) to już naprawdę odrębny temat.

      Usuń