poniedziałek, 15 kwietnia 2019

Rozgrzeszenie?

Prawie, ale nie z tych typowo grzesznych uczynków, bo za takowe to tylko w konfesjonale można go uzyskać. Tym razem będzie o nadmiernym objadaniu się. Temat na czasie, bo święta tuż, tuż, a jak wiadomo, żadne polskie święta bez góry smakołyków na stołach obejść się nie mogą. Jemy więc na potęgę przy takich okazjach, przybierając w konsekwencji na wadze i walcząc później z własnym sumieniem, które bez pardonu wypomina nam to nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu.
Okazuje się, że niesłusznie nam wypomina, bo przed zjedzeniem pewnych rzeczy najnormalniej w świecie nie jesteśmy w stanie się powstrzymać. Tak, tak. Nasz organizm, a szczególnie mózg, tak jest genetycznie ustawiony aby przetrwać. Jednym z podstawowych warunków jego przetrwania jest jedzenie, czyli dostarczanie mu paliwa. No więc jemy, a mózg nas „wynagradza” doznaniami zadowolenia. Jednak – jak stwierdzili naukowcy – nie za każdy rodzaj pożywienia jednakowo. Premiowane są produkty zawierające tłuszcz i cukier. Co ciekawe, te doznania powstają w identyczny sposób jak doznania po zażyciu narkotyku. Skąd się to wzięło? To bardzo proste. Okazało się, że jedynym naturalnym spożywczym produktem zawierającym w idealnych proporcjach tłuszcz i cukier jest mleko matki. Wszyscy wiedzą z jaką łapczywością niemowlaki przysysają się do piersi swoich mam i jak po napełnieniu brzuszków rozkosznie i z wniebowziętą miną zasypiają. I to – jak się okazuje – zostaje nam już do końca życia. Zadowolenie graniczące wręcz z ekstazą po spożyciu produktów zawierających cukier i tłuszcz. Rozumiecie już teraz skąd się bierze niemożność zaprzestania sięgania po następne i następne kęsy? Doświadczenia przeprowadzone na zwierzętach tylko potwierdziły ten mechanizm. Doświadczalne szczury, myszy i króliki dotąd jadły odpowiednio dobrany im pokarm, aż zupełnie nie mogły się ruszać. Oczywiście chorowały później z przejedzenia, ale jednak spożywania pokarmu przerwać nie potrafiły. Identycznie jest z ludźmi. Bywają momenty, że wręcz „pękamy” już z przejedzenia, ale po plastereczek szyneczki, odrobinę sałatki czy tylko malutki kawałeczek ciasta, nadal sięgamy. Odmówienie sobie czegokolwiek jest zwyczajnie niemożliwe, aż do momentu kiedy skończy nam się w żołądku wolne miejsce. Producenci żywności dobrze o tym wiedzą i z premedytacją ten wyżej opisany mechanizm wykorzystują. Każdy chyba zauważył, że raz otwartych np. chipsów czy ptasiego mleczka, nie da się ot tak zostawić bez opróżnienia ich do samego końca. A obwód w pasie rośnie, waga zaczyna wyświetlać napis: „wchodzić pojedynczo”, no i ubrania dziwnie się kurczą. Co najgorsze, raczej nic temu nie zaradzimy. Możemy tylko starać się pamiętać, że żaden pokarm, nawet ten najsmaczniejszy, mlekiem matki jednak nie jest i usiłować swój własny mózg jakoś przechytrzyć. Ale uprzedzam, jest to baaardzo trudne, o ile w ogóle możliwe. A tak swoją drogą, to ten mamin cycuś niezłego zamieszania ludziom w życiu narobił, zupełnie pozbawiając ich woli – przynajmniej w jakimś tam zakresie.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz