środa, 7 listopada 2018

Powyborcze refleksje

Emocje trochę już opadły (tak mi się przynajmniej wydaje), pora więc na kilka powyborczych refleksji. Wcześniej nie wyrażałem swojego zdania na temat kandydatów i ich programów, z prozaicznej przyczyny – wysiadł mi komputer. Postanowiłem w związku z tym poczekać, poobserwować sytuację, a dopiero później wyrazić to, co przykuło moją uwagę.
Pierwsze moje spostrzeżenie dotyczy frekwencji. Była ona zadziwiająco wysoka, co oznacza, że ludzie wreszcie pojęli wagę swoich głosów. Chyba. Kolejne, to sposób prowadzenia kampanii. O ile w pierwszej turze była ona dość spokojna i wyważona, tak przy drugiej, ludziom – przynajmniej niektórym – najwyraźniej puściły już nerwy. Zaznaczam, że cały czas mam na myśli tutejsze, czyli obejmujące naszą gminę, wybory. Zaczęły się słowne utarczki, w których na dalszy plan schodziły konkrety, a górę wzięły emocje. Co znamienne, większość tych „dyskusji” odbywała się w mediach społecznościowych i polegała głównie na wypominaniu sobie dawnych, mniej lub bardziej prawdziwych przewinień. Nie mam konta na żadnym z facebooków, ale dzięki uprzejmości moich młodszych kolegów, mogłem prawie na bieżąco zapoznawać się z nimi. Tyle pogardy, złośliwości i lekceważącego traktowania adwersarzy w tych potyczkach, naprawdę dawno już nie widziałem. Co ciekawe, oprócz ludzi wypowiadających się z tzw. otwartą przyłbicą czyli pod swoim nazwiskiem, pojawili się „anonimowi” dyskutanci, którzy z naprędce utworzonych fikcyjnych kont, ostro sączyli jad nienawiści. Naprawdę nie przesadzam, to była już nienawiść. Temat ten będzie kiedyś naprawdę ciekawym materiałem badawczym dla socjologów, społecznych psychologów czy politologów. Najbardziej jednak denerwowały mnie rozmowy z niektórymi ludźmi – takie w realu. Na wszystkie za i przeciw, twierdzili oni, że „zmiana musi być!”. Ale dlaczego konkretnie? „Bo tak!”. No i tyle można było od nich usłyszeć w odpowiedzi na pytanie dlaczego uważają, że nowy burmistrz będzie lepszy dla naszego społeczeństwa od dotychczasowego. Zawsze szanuję czyjeś poglądy i uznaję innych wybory, ale tylko wówczas gdy są poparte konkretnymi argumentami. Nawet gdy mnie one nie przekonują. Jednak gdy ktoś mówi: „tak bo tak” i nic więcej, tracę dla takiej osoby szacunek. A proszę mi wierzyć, sporo takich osób dało się spotkać podczas całej tej, na szczęście byłej już, kampanii. Co więcej, osoby te jeszcze na długo przed głosowaniem, mocno zadzierały głowy, butnie wieszcząc jakie to zmiany (także personalne) nas czekają. Dosłownie strach się było bać! Teraz, gdy wiadomo już kto przez następną kadencję będzie sprawował u nas urząd burmistrza, ci sami ludzie zachowują się jak skarcone psy, które w poczuciu winy podkulają ogon i w pokorze opuszczają wzrok. Wcale bym się nie zdziwił gdyby te same osoby, jako jedne z pierwszych pobiegli gratulować wyboru nowemu/staremu włodarzowi gminy. Taka już ich natura. Wróćmy jednak do ogółów. Każdy z kandydatów miał swój program wyborczy, propagował go i zachwalał jako lepszy od przeciwnika. I tak powinno być. Nie wiem jednak, czy zauważyliście, że na każdym szczeblu, kandydaci z PiS-u jako swój atut przedstawiali dobre kontakty z władzami Kraju. Nie inaczej było i u nas. W domyśle był to przekaz: jak naszego wybierzecie, to łatwiej będzie wam zdobyć pieniądze na różne samorządowe poczynania. Według mnie, był to najzwyklejszy polityczny szantaż i aż dziwię się, że nikt tego w trybie wyborczym nie zaskarżył. Nie podobało mi się także zaangażowanie w przedwyborczą kampanię głównych osób w naszym Państwie, czyli prezydenta i premiera. Ktoś powie, że oni także są członkami PiS, mogli więc popierać swoich. Zgadzam się, mieli prawo to robić ale za pieniądze swojej partii, a nie państwowe czyli nasze wspólne. Bo o ile ewentualny koszt wynajmu dla VIP-ów autobusów mogła pokryć ich partia, tak na pewno już nie finansowała etatowej ich ochrony czy używanych do tego celu przez SOP (dawny BOR) rządowych limuzyn. No cóż, w naszym kraju od już dawna, różne rzeczy mierzy się różną miarą. Nie tak dawno głoszono, że nasza głowa Państwa jest podobno Prezydentem wszystkich Polaków. No więc wszyscy sfinansowaliśmy jej podróże. Czy to jednak jest tak do końca w porządku? Każdy sam niech to sobie oceni.

2 komentarze :

  1. lepiej bym tego nie ujął. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W punkt. Komentarz idealny do tego co się działo. Dobrze że już po wyborach.

    OdpowiedzUsuń