piątek, 1 czerwca 2018

RODO


Chyba wszyscy już słyszeli o tzw. RODO, czyli obowiązującym od 25 maja br. nowym rozporządzeniu o ochronie danych osobowych. Dotyczy ono podmiotów mających styczność z danymi osobowymi, czyli  w praktyce nas wszystkich.  RODO rozszerza pojęcie danych osobowych. Do tej pory dotyczyło ono głównie imion i nazwisk, adresów, dat urodzenia, e-maili itp. Według nowego rozporządzenia dane osobowe to również numery ID, informacje dotyczące lokalizacji, wskaźniki zdrowia fizycznego i psychicznego, statusu majątkowego oraz społecznego, a nawet dane genetyczne czy biometryczne, które pomogłyby zidentyfikować konkretną osobę.
Co to oznacza w praktyce? Ano, jak zwykle u nas, szaleństwo. Raz, że nasi urzędnicy są z reguły bardziej papiescy niż sam papież i znając życie, ustalą baaardzo restrykcyjne przepisy wykonawcze. Poniekąd już to zrobili. Dwa, wysokie kary finansowe jakie grożą za nieprzestrzeganie RODO spowodują, iż na wszelki wypadek ukrywać będziemy wszystko, lub prawie wszystko. Przykłady? Proszę bardzo. Jak co roku w Boże Ciało fotografowałem procesję. Głównie dla strażaków, ale niektórzy także indywidualnie prosili mnie o fotkę dziewczynki sypiącej kwiaty czy chłopca w komeżce i z dzwonkiem. Tym indywidualnym osobom zdjęcia oczywiście przekażę, jednak już tych zbiorowych, strażacy nie mogą zamieścić na swej stronie internetowej, bo zbyt wiele mówią o uczestniczących w procesji osobach. Po pierwsze zdradzają ich wyznanie, a to już są dane wrażliwe. Po drugie mogą informować o statusie społecznym – kosztowna lub z dyskontu kiecka lub garnitur. Po trzecie, stan zdrowia. Ktoś wyjdzie zbyt blado (lub przeciwnie), zbyt grubo lub za szczupło i będzie wiadomość, że chory lub… zdrowy – to też informacja! Twarze również trzeba by pozamazywać, bo to wizerunek. Resztę ciała pewno także, bo a nuż ktoś rozpozna któryś biust lub inne krągłości i kłopot gotowy. Jak widać, nie ma lekko. Strażacy wybrną z tej akurat sytuacji bo o zamieszczenie swojego fotoreportażu poprosili redakcję Czasu Czchowa – gazetom i czasopismom więcej wolno. Ale co mają zrobić ci co nie mają pod ręką zaprzyjaźnionej redakcji? Nonsensownych sytuacji zdarza się z resztą dużo więcej. Gdzieś w Polsce, zaczęto ponoć sprawdzać obecność uczniów w szkole po numerach. W przychodniach wywołują pacjentów także numerkami, a z tabliczek na drzwiach gabinetów lekarskich znikają specjalności przyjmujących tam lekarzy – bo nikt postronny nie może się dowiedzieć na co się leczysz. Ba, nawet na liście obecności w miejscu twojej pracy, nie wolno zaznaczyć czy miałeś właśnie chorobowe czy akurat urlop. Długo by wymieniać listę rzeczy zabronionych przez RODO i byłaby to, przez swą irracjonalność nawet wesoła lektura, gdyby nie fakt, że (tak jak już wspomniałem) kary za rzeczywiste bądź wyimaginowane przewinienia w tym zakresie, nie były równie irracjonalnie wysokie. Coś mi się wydaje, iż wkrótce nie jeden raz będziemy pukać się w głowę gdy zetkniemy się z szeroko pojętym RODO, a jeszcze częściej będzie się nam podnosić ciśnienie – z nerwów.

1 komentarz :

  1. W dzisiejszych czasach wszystko stoi na głowie. Z jednej strony nic nie wolno upubliczniać. Z drugiej wystarczy zatrzymać się samochodem w sąsiedniej miejscowości na prywatnym terenie pod lasem a można spodziewać się wizyty myśliwego przedstawiciela PZŁ z oskarżeniem o kłusownictwo. Niestety powoli zapominamy co to jest normalność

    OdpowiedzUsuń