piątek, 29 września 2017

Koniec lata



Jakoś szybko nam (takie mam wrażenie) tegoroczne lato przeminęło, a wraz z nim ciepłe, długie i słoneczne dni, plenerowe imprezy i cały szereg innych letnich atrakcji. No cóż, taka jest kolej rzeczy i raczej nic na to nie poradzimy. Przyszła pora na podsumowania i wspominanie tego co się wydarzyło.
Wprawdzie – moim zdaniem – zupełnie niepotrzebnie, bo to co było miłe i przyjemne, każdy indywidualnie zachowa w swej pamięci, ale rozumiem, że ci co w organizację wakacyjnych imprez włożyli sporo swojego wysiłku, chcą się tym, tak zwyczajnie po ludzku, pochwalić i nic złego w tym nie jest. Czasem jednak w tego rodzaju podsumowaniach można natknąć się na ciekawe sformułowania. I tak np. w sierpniowo – wrześniowym numerze Czasu Czchowa, w artykule „Echa Dni Czchowa '2017” znalazło się takie oto zdanie: …I jak to powiedział jeden z muzyków Tigers Jazz Band, występujących na tegorocznym festiwalu jazzowym – to był odpowiedni czas na policzenie owieczek i baranków”… Tekst w tym akurat miejscu omawiał zadziwiająco tłumnie oglądany występ SŁAWOMIRA, nie bardzo rozumiem więc czy przytoczone słowa jazzowego artysty dotyczyły uczestników tegoż koncertu czy też może tych co przyszli na festiwal jazzowy. Tak czy siak, nazwanie (mimo, że zdrobniale) baranami jakiejkolwiek publiczności, nie wystawia cytowanemu muzykowi dobrego świadectwa, wręcz przeciwnie, świadczy o braku taktu i szacunku – także dla tych co i jego słuchają. Osobiście nie przepadam za SŁAWOMIREM, wcale też nie dałbym się „pokroić” za jazz, rozumiem jednak, że inni mogą mieć odmienny gust i przez to wcale nie muszą być gorsi. Te wszystkie letnie koncerty, festiwale i inne imprezy stały się już przeszłością, nadal jednak trwa coś, co rozpoczęte latem, kontynuowane jest do dziś. Pamiętacie letnie, monstrualne korki na drodze Brzesko – Nowy Sącz? Są nadal. Może już nie tak samo długie – bo wakacyjne wyjazdy się skończyły  - ale równie uciążliwe i tak samo denerwujące, a w momencie gdy piszę te słowa zator sięga od Zapory aż do ronda w Jurkowie.      

Tym razem drogowcy pozrywali na kilku odcinkach asfalt, a teraz od nowa go kładą. Nie bardzo rozumiem po co to robią bo nawierzchnia jezdni wydawała się być jeszcze w całkiem dobrym stanie, w dodatku niedawno, na nowo wymalowano na niej pasy. Dziwnym wydaje się też zakres robót. Nie jest to jeden ciągły odcinek, a kilkanaście odrębnych. Coś mi to wygląda na nie bardzo przemyślane wydawanie, dodatkowo otrzymanych przez GDDKiA pieniędzy - po to tylko aby je wydać. W tym aspekcie sprawy jeszcze bardziej wydaje się być odległa wizja nowej „sądeczanki”, czyli drogi szybkiego ruchu na trasie Brzesko – Nowy Sącz. No bo skoro gruntownie remontuje się starą trasę, to najwyraźniej znaczy, że nowej prędko nie będzie, a drogowcy (w swoim wydaniu) lato, przedłużą pewno aż do wigilii. A na zakończenie ciekawostka. Koniec lata to równoczesny początek jesieni i związanej z nią szarugi i zimna. Skoro zimno to i katar, a czy wiecie ile nos produkuje dziennie śluzu? Całe 2 litry! Daje to około 45 tysięcy litrów przez przeciętne życie człowieka. Prawda, że to imponująca ilość?

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz