niedziela, 17 maja 2015

Święto kwitnącej jabłoni w Łącku



Kolejne przeszło już do historii, a odbywało się 16 i 17 maja br. Byłem tam w niedzielę, a pojechałem do Łącka, bo po prostu lubię tę miejscowość, lubię ludzi tam mieszkających i lubię atmosferę która zawsze towarzyszy wszystkiemu co robią.
Powstrzymam się tym razem od opisywania  tego co tam zobaczyłem, bo na temat tamtejszej orkiestry dużo i długo – oczywiście w superlatywach – można by pisać. Niesamowicie wręcz tańczących i śpiewających malutkich góralików także trzeba było po prostu zobaczyć, a bywalców słynnej ławeczki z filmu Ranczo – posłuchać. Nie mogę jednak nie przyznać się do pewnego odczucia, jakiego podczas ostatniego łąckiego Święta doświadczyłem. Była to zazdrość. Wiem, że negatywne to odczucie, ale jak tu nie zazdrościć tamtejszej społeczności wspaniałego amfiteatru. Jak dobrze byłoby mieć coś takiego tu w Czchowie. A jest u nas takie miejsce gdzie coś podobnego można by wybudować. To stare boisko na Grodzisku – miejsce wprost idealne na tego typu obiekt. Muszę chyba zacząć męczyć radnych i burmistrza o rozważenie takiej inwestycji. Jednak jest jeszcze coś, a ściślej mówiąc ktoś, kogo możemy jedynie mieszkańcom Łącka pozazdrościć. Jest to dr Stanisław Strączek. Nie ujmując nikomu z tamtejszych ludzi zasług w organizacji różnych świąt czy imprez, obiektywnie stwierdzić trzeba, iż postać ta, to dosłownie człowiek orkiestra. Nie dość, że uczy w szkole muzycznej, nie dość, że prowadzi orkiestrę Straży Granicznej (jeśli coś przekręciłem to przepraszam), to jeszcze dyryguje – i to nie tylko na scenie – miejscową orkiestrą. A naprawdę jest ona klasą sama w sobie i rzeczywiście gra „jak z nut” . Jestem zupełnym laikiem w „temacie” muzyki, mam jednak (to wcale nie chwalba) coś takiego, że wychwytuję każdy melodyczny fałsz. W melodiach granych przez wspomnianą (amatorską!) orkiestrę nic podobnego moje ucho nie wychwyciło, a słuchałem jej już kilka razy. Pan Stanisław jest przy tym niesamowicie miłym, bezpośrednim i skromnym człowiekiem. Wiem, bo miałem okazję spotkać się z nim na prywatnym, że tak powiem, gruncie. No cóż, może kiedyś i my doczekamy się kogoś takiego? Mamy przecież szkołę muzyczną, która kiedyś być może wyda nam człowieka podobnej miary.











Brak komentarzy :

Prześlij komentarz