piątek, 20 września 2019

Dobry pomysł!

„Już niemal 10 tys. Polek i Polaków spędza jeden dzień o chlebie i wodzie w nadziei na to, że PiS wygra wybory parlamentarne. Akcję zainaugurowało Radio Maryja. - Tak wspieramy zwycięstwo Polski - oznajmił na antenie o. Tadeusz Rydzyk.” Taką informację znalazłem niedawno w necie i muszę stwierdzić, że poruszyła mnie ona bardziej niż doniesienia o wszelkich kataklizmach czy nawet podwyżce światowych cen ropy. Podkreślam, że poruszyła, a nie np. rozbawiła. Bo to co na pierwszy rzut oka może wydawać się zabawne, wcale takim – po rzecz jasna pewnym przemyśleniu tego tematu – nie jest.
Pominę tu moje odczucie, że jak dla mnie to jest to trochę taki handel wymienny: ja Panie Tobie moje poszczenie, a Ty mi przychylność dla moich polityków. Bo moim zdaniem miłość (także, a może szczególnie do Boga) powinna być bezwarunkowa, a wiara podparta pełną ufnością do Najwyższego i Jego planów wobec nas. Ale, znowu podkreślam, to jest moje prywatne zdanie i mogę nie mieć racji w tym temacie. Moje poruszenie spowodowane zostało genialnością takiego pomysłu. Podążając tokiem takiego myślenia, można by przecież pościć w wielu innych intencjach. Np. brakuje nam do pierwszego? Dwa dni o chlebie i wodzie (sama woda chyba znacznie podniosła by skuteczność) i co najmniej piątka w totku. Z sąsiadem mamy zatargi? Trzy dni samozaparcia i już na sąsiada spadają różne plagi. I tak dalej i tym podobnie. Możemy oczywiście wymyślać różne, mniej lub bardziej ogólne cele. Od osobistych począwszy, na takich o światowym wręcz zasięgu skończywszy. A co będziemy się ograniczać. Muszę w tym momencie przypomnieć, że takie poszczenie to same korzyści. Oprócz tego, że osiągamy cel w którego intencji głodujemy, to jeszcze poprawiamy nasze zdrowie. Raz poprzez satysfakcję z uzyskanego efektu (ludzie szczęśliwi są na ogół zdrowsi), dwa: zrzucamy parę kilogramów, co jak powszechnie wiadomo, samo w sobie jest zdrowe. Musimy jednak trochę uważać aby nie przedobrzyć w tym poszczeniu. Stając się zbyt chudym, możemy narazić się na niepotrzebne podejrzenia, zwłaszcza gdy komuś w otoczeniu nagle zacznie się gorzej powodzić. Akcja „Jeden dzień o chlebie i wodzie” może przynieść też długofalowe – pozytywne – skutki. Gdyby tak, oczywiście na wskutek jakichś międzynarodowych spisków, źle zaczęło się dziać w naszej gospodarce i (odpukuję!) zabrakłoby na wszelkie plusy oraz inne socjalno emerytalne dodatki, albo chleb czy prąd zaczął zbyt drogo kosztować, my przetrwamy. Przecież przyzwyczajonym organizmom wystarczy skibka chleba i parę kropel wody. Niech mówi kto co chce – jesteśmy jednak geniuszami

2 komentarze :