piątek, 25 sierpnia 2017

Ot, figlarze



Co to jest i czym się zajmuje Zakład Ubezpieczeń Społecznych (ZUS), każdy przynajmniej z grubsza chyba wie, a już ci co są legalnie gdziekolwiek zatrudnieni – na pewno. Teoretycznie Zakład ten powinien zapewniać możliwość bezpłatnego leczenia, wypłacać renty lub zasiłki w razie choroby, a na starość emerytury. Celowo użyłem słowa „teoretycznie”, bo wszyscy wiemy jak u nas wygląda ta oferowana przez ZUS „bezpłatna” opieka medyczna, że aby otrzymać rentę – kiedy to ZUS „uzdrawia” ludzi bez rąk i nóg – należałoby chyba dosłownie utracić głowę (choć i wówczas nie na pewno), a rozpatrywanie wniosku o przejście na zasłużoną emeryturę trwa całe wieki. Wiemy też, że Zakład Ubezpieczeń Społecznych nie wypełnia swoich obowiązków charytatywnie lecz bezwzględnie egzekwuje za swe czynności zapłatę w postaci niemałych i obowiązkowych składek.
To wszystko wiemy, nie wiedzieliśmy jednak do tej pory (przynajmniej ja), że ZUS zajmuje się też rozweselaniem ludzi, wywołując u nich gromki śmiech. Wprawdzie często jest to śmiech przez łzy, ale jest! Już wyjaśniam o co chodzi. Otóż co jakiś czas ZUS rozsyła do zainteresowanych (czytaj: ograbianych przez siebie) ludzi informacje o ilości zgromadzonych na indywidualnych kontach funduszy oraz prognozowanej wysokości przyszłej emerytury. Ostatnio dostałem takie pismo i ja. Otwarłem kopertę i… najpierw długo przecierałem oczy czytając jej zawartość, a potem jeszcze dłużej się śmiałem. Wyliczono mi bowiem, że w wieku 67 (!) lat dostanę – jeżeli do tego wieku będę pracował i płacił składki w dotychczasowej wysokości – całe 1200 zł emerytury. Brutto! A gdybym mógł i zechciał pracować aż do 72 roku życia, to emerytalne świadczenie podskoczy mi aż do 1400 zł. Co ciekawe, tylko takie dwa warianty wiekowe ZUS przewiduje. A podobno, już od tegorocznej jesieni, ludzie znowu będą mieli możliwość  przechodzenia na emerytury – odpowiednio w wieku 60 i 65 lat. W ZUS jeszcze tego nie wiedzą czy też być może wiedzą więcej? Ja wiem, że wszyscy obecnie pracujący składają się na renty i emerytury dla tych co pracować nie są już w stanie. Ale na Boga, pieniądze pobrane pracownikowi, przez całe jego zawodowe życie, muszą być mu oddane w postaci świadczeń. Jeśli nie z pieniędzy przyszłych pracujących to przez Państwo. Takie są zasady i prawne umocowania systemu emerytalnego. Tymczasem Zakład Ubezpieczeń Społecznych – instytucja państwowa – z góry planuje, że każdemu trochę zabierze ze zgromadzonych przez niego pieniędzy, zakładając iż w przyszłości zabraknie mu środków finansowych. Mało tego, informuje o tym okradanych. Bezczelność, tupet czy poczucie pełnej bezkarności? Chyba wszystkiego po trochu. Mam (ale nie tylko ja) teraz dylemat: śmiać się z tego czy płakać. Myślę, że jednak lepiej, a już na pewno zdrowiej jest się śmiać. Bo wprawdzie nie mam żadnej pewności czy dożyję tej, tak „godnej” emerytury, ale – z uśmiechem i na złość ZUS-owi - bardzo będę się starał pożyć jak najdłużej. Tak na przekór.   

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz