wtorek, 11 kwietnia 2017

Ekstremalna Droga Krzyżowa - relacja uczestnika



Już po raz 5 wyruszyła z Tarnowa na Kozieniec Ekstremalna Droga Krzyżowa. W tym roku została dodana trasa licząca 65 km z Tarnowa przez Tuchów na Kozieniec. Ja wraz z moimi współtowarzyszami wybraliśmy trasę prowadzącą z Tarnowa przez Szczepanowice do Zakliczyna i dalej na Kozieniec (46 km).
Sama podróż do Tarnowa nie nastrajała do podjęcia tego wyzwania, gdyż padał deszcz i było zimno, ale właśnie to jest wpisane w ekstremalność tego wydarzenia. Tradycyjnie zanim wyruszyliśmy na trasę rozpoczęliśmy to wydarzenie Mszą Świętą sprawowaną w kościele księży Misjonarzy. W tym roku mszy przewodniczył ks. bp Stanisław Salaterski, który ku zaskoczeniu wszystkich również wyruszył na ekstremalny szlak. W homilii zwrócił uwagę żeby nie zapominać o tym co w naszym życiu najważniejsze, o krzyżu Chrystusa, który w obecnych czasach próbuje się ukazać w różnych „pięknych instalacjach artystycznych” rzucając kamieniami w Chrystusa, zamiast okazywać mu miłość. Podkreślił też, że nie wolno nam zapominać o tych z którymi łączy nas przyjaźń czy inne relacje. To dla mnie akurat było bardzo ważne. W trasę wyruszyliśmy punktualnie o 21:00. Ta droga była naprawdę ekstremalna gdyż od samego początku padał deszcz, raz mocniej raz słabiej, ale mimo tego nie dawaliśmy się pokonać, tylko maszerowaliśmy w milczeniu dalej przed siebie. Dość szybko na stopach pojawiły się pęcherze, które z każdym kilometrem stawały się coraz bardziej uciążliwe i bolesne.Uważam że, mieliśmy dobre tempo bo już po 6 godzinach dotarliśmy do Zakliczyna – 30 km za nami !!! Ale to nie był nasz cel, do Kozieńca zostało tylko, albo aż 16 km. Zaczęło brakować sił, pojawiały się w naszej grupie pierwsze kryzysy. Ja osobiście przeszedłem taki kryzys przy kościele w Filipowicach – miałem już serdecznie dosyć, tego zmęczenia, tego zmagania się z moimi słabościami. Najgorsze było to, że pojawiała się myśl – co ja tutaj robię ? Po co to robię? Dla kogo? To demotywowało do dalszej wędrówki ale że, była to „Droga Przełomu” uświadomiłem wtedy sobie że, ja to robię z ważnych dla mnie powodów. Dość ciekawie się złożyło że do Drużkowa dotarliśmy na 6:00, akurat wtedy gdy z czchowskiej dzwonnicy dało się słyszeć bicie dzwonów. Pomyślałem sobie że, tak nas Czchów wita za wytrwałość – może to zbyt zuchwałe, ale w czasie zmęczenia, naprawdę można to było tak odczytać. Od Drużkowa moja grupa licząca niecałe 10 osób, rozsypała się dosłownie, gdyż każdy już swoim tempem podążał dalej ku obranemu celowi. Mordercze okazało się wyjście na Pęcherską Górę. Każdy krok wymagał od organizmu ogromnego wysiłku. Dotarliśmy na Trawniki i ostatnia prosta do kościółka na Kozieńcu. Ogromna radość wypełniła serce że, cel został osiągnięty, od razu zapomniano o ogromnym zmęczeniu i bólu. Spojrzenie Jezusa z obrazu czczonego na Kozieńcu wynagrodził ogromny trud i poświęcenie.  Hasło tegorocznej edycji, to „Droga Przełomu” i z całą odpowiedzialnością stwierdzam że, naprawdę był to rzeczywiście przełom w moim życiu, wiem że coś się we mnie zmieniło.
Cieszy fakt że, tak dużo osób było zainteresowanych tym wydarzeniem i też dużo wzięło udział. Ja już teraz mogę stwierdzić że mimo ogromnego bólu i zmęczenia, na pewno udam się na kolejną Ekstremalną Drogę Krzyżową za rok (o ile sam nie zorganizuję własnej trasy, ale to dalsza przyszłość). Powtarzając motto „NIE WARTO ŻYĆ NORMALNIE, WARTO ŻYĆ EKSTREMALNIE” chciałbym już dziś, zaprosić Państwa na następną edycje Ekstremalnej Drogi Krzyżowej, za rok w piątek przed niedzielą palmową.
Uczestnik EDK Tarnów
Krzysztof Orłowicz




                                                                                             
                                                                                                                                                          

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz