niedziela, 1 marca 2015

„Polskie gówno”



Jest niestety taki film i to, także niestety, polskich autorów i produkcji. Właściwie to przygotowany byłem na nienajlepsze doznania udając się na seans pod tym, było nie było intrygującym tytułem, gdyż rozpoznając wcześniej „materię”, zetknąłem się z szeregiem niepochlebnych o nim opinii. Chcąc jednak przekonać się o ich trafności, a także poznać te gorsze strony polskiej kinematografii, wybrałem się do kina. Scenariusz do filmu pod powyższym tytułem napisał Tymon Tymański, a wyreżyserował go Grzegorz Jankowski. Warto zapamiętać te nazwiska.
Z tego chociażby względu by, gdy zobaczymy je w przyszłości na jakimkolwiek filmowym plakacie, z daleka omijać kinowe sale. Bo „Polskie gówno” (nie wiadomo czemu podpierane cytatem z Tetmajera) jest naprawdę wielkim gó...m! Nie warto nawet przedstawiać chaotycznej fabuły, która miała chyba w zamiarze opisać ciężką dolę pewnego muzycznego zespołu, trzeba natomiast wspomnieć o niezrozumiałych pod względem celowości wstawkach niewyraźnych ujęć z komórki, kiepskim dźwięku, sztucznej roli Grzegorza Halamy i bez ładu i składu pokazywanych jego seksualnych wyskoków. Film ten określany na plakatach mianem satyrycznego musicalu, ma tyle wspólnego z musicalem co śpiewanie przy goleniu, a już naprawdę trzeba być bardzo upartym, aby dopatrzyć się w nim satyry na polski „show-biznes”. Dość powiedzieć, że na seansie, na który ja się wybrałem, było około piętnastu widzów, z czego część wyszła w połowie filmu. Nie polecam – szkoda czasu i pieniędzy na obejrzenie tego filmu.  

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz