wtorek, 3 czerwca 2014

25 lat minęło…



Od czasu kiedy pamiętnego 4 czerwca 1989 roku odbyły się pierwsze (podobno częściowo) wolne wybory, po których już nic nie było takie same. Bardzo wiele osób zadaje sobie przy tej okazji pytanie: czy warto było się wysilać? Odpowiedź brzmi: oczywiście, że tak! Jakkolwiek by nie patrzeć, od tamtych czasów zmieniło się wiele i to na lepsze. Muszą to przyznać nawet najwięksi sceptycy.
Niestety, istnieją też negatywy, których - takie już są prawidła – żadna transformacja ustrojowa się nie ustrzeże. Największym sukcesem jest chyba to, że znowu rządzimy się sami. Wprawdzie nie całkiem do końca, bo przecież rodzimy, zagraniczny czy światowy kapitał w znacznym stopniu „pomaga” nam w tym samostanowieniu, ale fakt jest faktem – znowu jesteśmy suwerenni.  Problemem byli, są i długo jeszcze chyba pozostaną ludzie. Pamiętamy wszyscy solidarnościową konsolidację i zjednoczenie społeczeństwa wokół, najpierw walki o lepsze warunki socjalne i bytowe, później o szeroko pojętą wolność. Od samego jednak początku tej walki, do rywalizacji o wpływy i władzę włączyli się bardzo przypadkowi ludzie, często zwykli karierowicze. Jak twierdzi profesor Władysław Markiewicz, socjolog, takie przyklejanie się do narodowych rewolucji jest powszechne i zdarza się na całym świecie. Jednak w Polsce miało ono dość szeroki charakter.  Skutkowało to wieloma poważnymi błędami popełnionymi w trakcie ustrojowych przemian. Klasycznym i najwyrazistszym  tego przykładem jest plan Balcerowicza. Niedawno zmarły profesor Tadeusz Kowalik, twierdził, iż plan ten oparty był na fałszywie dobranych priorytetach, a jego skutkiem gigantyczne strukturalne bezrobocie. Przytaczany tu już prof. Markiewicz idzie dalej, twierdząc, że Balcerowicz spustoszył polską prowincję i zmarginalizował ludzi po pięćdziesiątce. Ma chyba rację. Plan Balcerowicza zakładał, że bezrobocie wzrośnie jedynie do poziomu 400 tys. osób – wzrosło do 2 mln! Spadek dochodu narodowego miał wynieść najwyżej 3 – 5 % - wyniósł 11! Co najgorsze, Balcerowicz nadal uważa (i wielu innych wraz z nim), że zrealizował plan idealny. To kolejny przykład zbadanego i udokumentowanego już przez socjologów zjawiska, które w skrócie polega na tym, że politycy jak ognia unikają krytyki, zmian i niepopularnych rozwiązań. Nawet tych, których sami domagali się, sięgając po władzę. Weźmy np. biurokrację. Każdy kolejny rząd zapowiadał jej redukcję, a po dojściu do władzy powiększał liczbę biurokratów. Zgodzimy się więc chyba z kolejnym stwierdzeniem prof. Markiewicza, że sprawowanie władzy demoralizuje i zniekształca sposób myślenia rządzących. Od 1989 roku niejeden rząd nam to udowodnił. Naturalną niejako konsekwencją polskiej transformacji jest nasze członkostwo w Unii Europejskiej. Wielu jest sceptyków tego członkostwa bo wiele jest błędów i wypaczeń z nim związanych. Sporo jednak – oponenci też muszą to przyznać – mamy z tego członkostwa korzyści. Moim zdaniem, jedną z ważniejszych, chociaż rzadko postrzeganą jako korzyść, jest dwumilionowa emigracja Polaków. Tak, tak! To przecież bardzo skuteczny wentyl bezpieczeństwa. Dla rządzących oczywiście. Co by się działo gdyby te 2 mln ludzi zaczęły domagać się pracy i godziwego życia, tu na miejscu – w Polsce, nietrudno chyba się domyślić. Wiele jeszcze można by dywagować na temat 25-lecia naszej wolności, mnóstwo sporów toczyć, bo każdy inaczej ją odczuwa i doświadcza. Większość przez ten okres „zaciskała pasa”, nieliczni dorobili się, niektórzy nawet obłowili. Wszyscy jednak z wydarzeń 1989 roku powinniśmy być dumni – pozytywny przykład zjednoczenia narodu i odniesionego sukcesu, każdego Polaka do czucia się dumnym bowiem upoważnia.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz