piątek, 6 marca 2020

A to ci zaraza


Mam na myśli, rzecz jasna, koronawirusa. Tak wszędzie go pełno, tzn. w mediach, w polityce, ekonomii, oświacie, przemyśle i Bóg wie gdzie jeszcze, że nie mogę i ja tego tematu zmilczeć. Fakt, rozpanoszył się on nam prawie na całym już świecie na dobre. Ale czy naprawdę tak straszny on diabeł jak go malują?
Osobiście powątpiewam w to. Myślę, że to raczej media wykreowały go na potwora, a za nimi temat pochwycili politycy i inni, różnej maści cwaniacy, którzy na tym wirusie zwietrzyli świetny dla siebie interes. No bo, jakby nie patrzeć, interes oparty na strachu przed zarażeniem doskonale kwitnie, a nawet się rozwija. I im strach ten większy, tym większy zysk z niego. Chyba każdy zgodzi się z takim stwierdzeniem, patrząc choćby tylko na ceny ochronnych (?) maseczek, czy środków dezynfekujących, które poszybowały w górę niczym międzykontynentalne rakiety. Ale wróćmy do samego wirusa. Jak powszechnie wiadomo, daje on objawy podobne do grypy, z którą (chociaż jest nie mniej groźna) trochę się już oswoiliśmy. Wirus musi trafić na optymalne dla siebie warunki aby wywołać groźne skutki. A tak naprawdę, groźnymi są dopiero powikłania, a nie sama choroba nim spowodowana. Oficjalnie mamy jeden stwierdzony przypadek zachorowania spowodowanego przez koronawirusa i z tego co wiadomo, ten akurat przypadek przebiega dość łagodnie. Nie wiem czy ktoś zwrócił na to uwagę, ale mnie uderzyła podawana ilość przebadanych osób pod tym kątem. Otóż kilkaset przebadanych osób w Polsce, w stosunku do tysięcy przebadanych w innych krajach, może skłonić do tezy, że choroba spowodowana zakażeniem mogła  – od jakiegoś już czasu - przebiegać u niektórych z nas na tyle łagodnie,że potraktowano ją jako „zwykłą” grypę bądź przeziębienie. Czyli? Możemy mieć tysiące ludzi, którzy wyleczyli się już z koronawirusa i nie wiedzą nawet, że go mieli. Możliwe? Jak najbardziej. Przecież Polacy jak gęsi (te dzikie), też po świecie latają i z wirusem – siłą rzeczy – się spotykają, a przebadano ich (Polaków, nie gęsi) tylko kilkuset. Nie ma się więc czego bać? Niestety, wręcz przeciwnie. Ale, moim zdaniem, nie samej choroby, lecz skutków paniki wywołanej wyżej wspomnianym wirusem. Już odwołuje się imprezy, stają fabryki, szwankuje międzynarodowa komunikacja i turystyka, kurczy się wymiana handlowa. Konsekwencje tego dotkną nas wszystkich i na to trzeba się przygotowywać, o czym rządzący (przynajmniej nasi) zdają się, jak na razie, zupełnie nie pamiętać. Tak więc spokojnie. Wirus większości z nas nic złego nie zrobi, chociaż nie należy go lekceważyć. Największe szkody poczyni w światowej gospodarce i to może być dla ludzkości trudne i bolesne do przeżycia. Sądzę, że z konsekwencjami okołowirusowej paniki jeszcze długo będziemy się borykać. Być może, bo w jakim kierunku to wszystko się rozwinie, nikt nie jest w stanie przewidzieć. Ja osobiście przewiduję tylko kłopoty dla pacjenta nr 1. Wyczytałem bowiem w sieci, że pod jego domem ulokowano stały policyjny patrol, a on sam może być oskarżony o sprowadzenie znacznego niebezpieczeństwa dla dużej grupy ludzi. Trzymaj się chłopie i na przyszłość zastanów dobrze czy właściwie robisz przekraczając granicę w naszą stronę.

2 komentarze :

  1. Wszędzie kłótnie nienawiść do drugiej osoby a tu ludzie umierają z powodu wirusa.
    Ile czasu ???? To jeszcze będzie trwać
    Dla kogoś kto przeżył drugą wojnę światową teraz to tak jak 3 wojna ale w białych rękawiczkach.
    Czy dezynfekcja czy dalekie odstępy od siebie czy zamknięte granice czy zakazy czy nakazy coś dadzą.
    Czy zna ktoś odp
    Boże pomóż narodowi i całemu światu

    OdpowiedzUsuń
  2. Koranawirus rośnie w siłę a kurdupel upiera się przy majowej dacie wyborów prezydenckich
    Za nic ludzkie życie gdzie zaraza się szerzy

    Wybory powinny odbyć się na jesieni żeby wszyscy mogli prowadzić kampanię a nie obecny prezydent tylko

    OdpowiedzUsuń