środa, 23 lipca 2014

Ukraina – co dalej?



Dokładnie taki sam tytuł nadałem notesowemu wpisowi z 1-go grudnia 2013 roku no i mam teraz (trochę wątpliwej jakości) satysfakcję, że miałem rację twierdząc, że „Władca Wszechrusi” Putin, nie pozwoli (i nadal nie pozwala) zagrać sobie na nosie. Kto ciekawy, niech przeczyta tamten wpis i będzie wiedział o co chodzi. Ja chciałbym zwrócić uwagę na inny aspekt całej tej ukraińskiej awantury.
Skoro wiele osób, nie zajmujących się na co dzień polityką, (nieskromnie wtrącając, że wśród nich i ja) potrafiło trafnie zdiagnozować kierunek w jakim sprawy się potoczą, to co do cholery robili w tym czasie zawodowi europejscy politycy i za co oni biorą pieniądze?! Twierdzę, że wszyscy (ci politycy) dobrze wiedzieli co może wyniknąć z ekspansji Unii Europejskiej na wschód, jednak stawka o jaką gra się toczy jest na tyle wysoka, że skutecznie zagłuszyła obawy związane z ryzykiem i ceną jaką przyjdzie za te polityczne aspiracje zapłacić. Tym bardziej, że płatnikami wcale – jak zwykle - nie będą ci, którzy całe to zamieszanie wywołali, a zwykli, szarzy, niczemu nie winni ludzie. No i płaczą i płacą. Płaczą, płacąc swym dobytkiem, zdrowiem i życiem obywatele Wschodniej Ukrainy, których największym marzeniem wcale – jak sądzę - nie jest przyłączenie się do Rosji bądź utrzymanie więzi z macierzą, a najzwyklejsza możliwość spokojnego życia. Płaczą rodziny i bliscy walczących, rannych i zabitych po obu stronach konfliktu. Płacze też ostatnio pół Europy - jeśli nie świata, po pasażerach „omyłkowo” zestrzelonego cywilnego samolotu. Nieodparcie nasuwa się w tym miejscu pytanie: no i jak panowie politycy, przerosły was te wszystkie wydarzenia czy też na zimno wkalkulowaliście w swoje działania aż taką cenę? Twierdząca odpowiedź na każde z tych pytań bardzo źle o was świadczy i oznacza jedno, macie krew na swych rękach i jesteście zbrodniarzami, których wcześniej czy później na pewno ktoś rozliczy i ukarze. Znając realia współczesnej, globalnie powiązanej polityki, obawiam się, że raczej później. Ale jak amen w pacierzu – rozliczy! Smutne jedynie jest to, że aspiracje czy interesy jednych, realizowane są kosztem innych. Od wieków tak się dzieje i od wieków, jako ludzkość, nie umiemy/nie potrafimy wyciągnąć z tego konstruktywnych wniosków. Widać mamona (w każdej formie) silniejsza jest nawet od samozachowawczego instynktu, a to już naprawdę źle wróży przyszłości ludzkiego gatunku.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz